niedziela, 10 maja 2015

Rozdział 8

Minął już cały tydzień od wypadku Kyle`a. W szkole ciągle odczuwałam jego brak, a wracając do domu nie myślałam o niczym innym. Od zajścia w mojej sypialni Alex się do mnie nie odzywał. Rozumiałam go, ale bolała mnie strata najlepszego przyjaciela, w końcu to z nim spędziłam 17 lat swego życia, nie mogłam od tak się odzwyczaić.
                Większość czasu spędziłam samotnie, a na treningach wyładowałam swoje emocje. Sam trener był zdziwiony jak dobrze zaczęło mi iść, nawet w jednej z naszych walk, pokonałam Lucy. Ona oczywiście była na mnie trochę zła, ale tylko trochę. Zdążyłam także wiele przemyśleć co do moich uczuć i wreszcie zaczynałam sobie wszystko układać.
                Zbliżała się lekcja angielskiego. Zajęłam swoje miejsce obok okna i wyglądałam przez nie. W sumie nie było na co patrzeć, bo okno wychodziło na parking dla uczniów, ale i tak się wpatrywałam. W sumie nie wiedziałam czy na coś czekam czy szukam czegoś wzrokiem. Jednak moją uwagę przykuł motor. Czarny motor na którym wracałam do domu. Wyprostowałam się. Skoro ten motor tam stał to znaczyło…
- Kyle. – szepnęłam i odwróciłam głowę, ale on już siedział. Zajął swoje miejsce obok mnie. Wpatrywałam się w niego. Moje serce zaczęło mocniej bić.
                Siedział obok mnie. Na jego twarzy wciąż było widać delikatne zadraśnięcia i miał wielkiego siniaka pod okiem. Pewnie pod jego koszulką znajdowały się podobne i go bolały. Tak bardzo chciałam go teraz przytulić i  zmierzwić jego włosy. Czułam w opuszkach palców tą delikatność jego włosów gdy wplatałam w nie palce gdy się całowaliśmy. Spojrzał na mnie kątem oka, a ja odwróciłam wzrok. W ustach mnie paliło, a moje wargi pragnęły spotkać jego.
- Nie było Cię. – powiedział, ale nie patrzył na mnie. Wziął mój zeszyt bez pytania i zaczął przeglądać notatki.
- A miałam być? – spytałam cicho. Nie chciałam by ktoś słyszał naszą rozmowę.
- Powinnaś. – odpowiedział i odłożył mój zeszyt. Spojrzałam na niego.
- Ale mnie wyrzuciłeś. – powiedziałam na swoją obronę.
- Ale powiedziałem czerwony. – spojrzał na mnie i patrzyliśmy sobie prosto w oczy.
- To miał być jakiś znak? – spytałam. W sumie mógł mi dać tym do zrozumienia, że jednak mu zależy, ale po tym co się stało z Alexem całkiem przestałam logicznie myśleć.  W odpowiedzi skinął głową.
                Chciałam powiedzieć coś więcej, ale zadzwonił dzwonek i do sali weszła pani Gilbert. Patrzyłam na nią starając się słuchać jej słów, ale słabo mi to wychodziło. Prawdę mówiąc, nie wiem nawet o czym była lekcja. Faktycznie mogłam pomyśleć o tym co powiedział. W końcu nie odprawił mnie tak sobie. Powiedział Czerwony. Spojrzałam na niego, ale kiedy tylko się odwracał spojrzałam w okno.
                Gdy wreszcie lekcja się skończyła i zadzwonił dzwonek wstałam. Położyłam swoją torbę na ławce i chciałam schować książki, ale Kyle zabrał mi zeszyt i schował do siebie. Zamknęłam torbę i chciałam wyjść, ale on oczywiście grodził mi drogę. Westchnęłam cicho i oparłam dłoń na blacie czekając jak przejdzie, ale on najwyżej nie zamierzał się odsunąć. Wreszcie wszyscy wyszli z Sali. Czy to nie dziwne że nauczycielka również wyszła zostawiając nas samych?
                Kyle spojrzał na mnie i popchnął mnie tak, że oparłam się o parapet. Jego dłonie spoczęły obok mojej talii. Przysunęłam się do mnie i patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Oparł swoje czoło o moje. Uniosłam ręce i oplotłam je wokół jego szyi. Czułam jego delikatny zapach. Przejechałam dłonią po zarysie jego szczęki. Był taki przystojny. 
- Czerwony. – wyszeptał. Uśmiechnęłam się.
- Czerwony. – powtórzyłam i po chwili nasze wargi się odnalazły.
                Był to delikatny pocałunek, ale zarazem mówił jak bardzo nam tego brakowało. Cholera, moje nogi zaczęły się pode mną uginać, ale Kyle chyba to wyczuł, bo położył dłoń na moim biodrze. Uśmiechnęłam się poprzez pocałunek, a on delikatnie przygryzł moją wargę. Gdy się od siebie odsunęliśmy nasz oddech przyśpieszył. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się. Odwzajemnił tym samym i się odsunął, ale po chwili jeszcze raz musnął moje wargi.
- Claire, ja… - powiedział Alex stając w drzwiach. Spojrzałam na niego, a potem na Kyle`a. Zabrałam swoje dłonie z jego karku i patrzyłam na Alexa.
                Cholera. Alex machnął ręką i wyszedł. Spojrzałam na Kyle`a, a on na mnie. Przesunął się dając mi możliwość wyjścia. Wybiegłam z Sali wprost na salę treningową. Oczywiście był tam. Bił dłońmi w ścianę, nawet się nie wysilił by podejść do manekina. Podeszłam do niego i położyłam dłoń na jego ramieniu.
- Wiesz, Claire, chciałem Cię przeprosić, powiedzieć Ci całą prawdę, ale ty… - odwrócił się do mnie, a  w oczach miał łzy. Nie, nie chciałam go ranić. – Tylko przyjaciele, co?
                Patrzyłam na niego i pokręciłam delikatnie głową. Czemu to wszystkie musiało takie trudno? Tęskniłam za nim, ale je ból sprawiał mi ból.
- Alex… -szepnęłam ,a on ujął moją twarz i delikatnie musnął moje czoło. Po tym po prostu odszedł, a po moim policzku zaczęły płynąć łzy.
Wyszłam ze szkoły i ruszyłam powoli przed siebie. Przecież to było pewne, że go zranię. Zranię go, bo dokonałam wyboru. Zraniłam go, bo był moim przyjacielem, a nie kimś więcej. Otarłam łzy i usłyszałam warkot silnika obok siebie. Spojrzałam na chłopaka który patrzył na mnie swoimi błękitnymi oczami. Wyciągnął do mnie dłoń z kaskiem. Wzięłam go i założyłam na głowę. Usiadłam za chłopakiem i objęłam go delikatnie w pasie wciąż pamiętając, że niedawno wyszedł ze szpitala.

Odjechaliśmy, chodź nawet nie wiedziałam gdzie. Pewnego dnia poniosę konsekwencje swojego wyboru, ale teraz wybieram morze. Wybieram Kyle`a. 


1 komentarz: