Odsunęliśmy się od siebie dopiero wtedy gdy musieliśmy
złapać oddech. Oddychałam gwałtownie starając się łapać z powietrza jego
zapach. Otworzyłam powieki i spojrzałam mu prosto w oczy. Przyglądał mi się tak
intensywnie, że zadrżałam. Zostałam porwana przez fale oceanu i wyrzucona na
plażę. Dotknęłam delikatnie jego policzka. Był delikatny, chodź czułam delikatne
zadrapania po wypadku. Uśmiechnął się i jeszcze raz musnął moje wargi. Odsunął głowę
i wyplątał dłoń z moich włosów. Przymknął powieki jakby wewnętrznie walczył sam
ze sobą. Ale dlaczego? To ja od wczoraj się zastanawiam czy powinnam mieszać się w związek z nim, a teraz to on walczy sam ze sobą.
- Claire… - wyszeptał moje imię tak chłodno, że aż się
odsunęłam. – Jestem zmęczony odejdź. – powiedział i spojrzał na mnie surowym
wzrokiem.
Ale że co? Przed chwilą
całowaliśmy się jakby świat miał się skończyć, a on mi mówi, że mam odejść? Nasza
iskierka właśnie przygasła. Poczułam jakby ktoś wbijał mi jednocześnie milion
szpilek prosto w serce. Pokręciłam głową i spojrzałam mu w oczy.
- Dlaczego? – wyszeptałam, chodź głos mi się załamywał. Łzy
napłynęły mi do oczu, ale je powstrzymywałam.
- Bo chcę odpocząć.
- Kłamiesz, Kyle. – powiedziałam i odwróciłam się na pięcie
podchodząc do drzwi. Moja dłoń spoczęła na klamce i wtedy coś mi się
przypomniało. – Gratulowałeś mi… Dlaczego? – spytałam odwracając się.
- Nie wiesz? Chłopaka. – nic już nie rozumiałam nie miałam
chłopaka.
- Nie mam chłopaka. – powiedziałam starając się ułożyć jego
słowa w całość. Kyle zaśmiał się cicho, ale zaraz przestał krzywiąc się. Pewnie
jego żebra mu na to jeszcze nie pozwalały.
- Masz, Claire. Sam słyszałem jak Alex mówił że wczoraj i
dziś rano się całowaliście. I że spałaś z nim w nocy. – powiedział to z takim
chłodem, że poczułam go na ramionach, a miałam kurtkę. Zakryłam dłonią usta. I
jak ja miałam to wyjaśnić? Chyba Cię
kocham, ale czuję też coś do najlepszego przyjaciela. To nie brzmi dobrze.
- Kyle… - wyszeptałam, chodź to była prawda. Nie mogłam
zaprzeczyć słowom które powiedział. – To nic nie znaczyło. Po prostu zasnęliśmy
obok siebie. Znamy się od urodzenia i czasem tak robimy. –powiedziałam, bo to
jedyna prawda, którą mogę się bronić.
- Ale spał obok Ciebie. A pocałunek odwzajemniłaś, to zawsze
coś znaczy. – powiedziałam i odwrócił
głowę ode mnie. – Wyjdź stąd, Claire.
Skinęłam
głową, chodź on tego nie widział. Otworzyłam drzwi i stanęłam za nimi
odwracając się. Mama często opowiadała mi różne historie o księżniczkach, czarownicach,
smokach i księciach. A ja lubiłam wymyślać swoje historie, ale przypomniała mi się
pewne opowieść o dziewczynie, która kochała kilka osób, a że nie mogła mówić,
przekazywała im uczucia podczas pocałunku. Nawet nie wiem gdzie mama słyszała
tą historię.
- Masz rację. Ale Ciebie znam od wczoraj, o ile można to
nazwać znajomością. Nawet nie wiem jak lubisz kolor. A jego znam od małego,
wiem o nim wszystko. A on wie wszystko o mnie. I owszem odwzajemniłam
pocałunek, ale jest kilka rodzajów pocałunku. Rodzicielski, siostrzany,
braterski, rodzinny, przyjacielski i ten najważniejszy. Ukochanej osoby. Pocałunek z Alexem był całkiem innym, Kyle. Wiem co czułeś gdy się całowaliśmy. I to były
fajerwerki, a nie tylko uczucie poczucia potrzeby. – nie wiedziałam czy
zrozumie, więc zrobiłam to co mogłam. Odwróciłam się odchodząc, zamykając drzwi
usłyszałam jego odpowiedź.
- Czerwony.
***
Siedziałam
ze Sky na kanapie w salonie i oglądałyśmy kolejny durny teleturniej. Sky
trzymała w dłoniach miskę z popcornem i oczywiście nie pozwalała mi się poczęstować.
Ta siostrzana miłość. Gdy była mała, często oglądałam z nią bajki, jednak ona i
tak bardziej interesowała się bronią. Gdy miała 5 lat Alex przyniósł do mnie
pistolet na kuleczki. Oczywiście jego rodzice przykładali wielką wagę, by
zaczął się on uczyć walki od najmłodszych lat. Moja mama w ogóle się tym nie
przejmowała, pozwoliła nam na normalne dzieciństwo, za co będę jej wdzięczna do
końca życia. Alex był tak dumny ze swojej nowej zabawki, że ledwo pozwolił mi
ją dotknąć. Sky, też chciała zobaczyć pistolet, ale kategorycznie jej zabroniłam.
Jednak jej słodka mina działała na Alexa i w końcu pęknął. Sky wtedy jedynie
obserwowała, nawet nie zauważyliśmy kiedy wycelowała i rozbiła kuleczką wazon.
Jak na 5-latkę powinna zacząć płakać, a ona tylko zaczęła się śmiać. Patrzyłam
na nią i wtedy to zrozumiałam. Moja mała siostrzyczka w walce dorówna Alexowi i
to bez dobrego treningu.
I tak się
stało. Sky była chuda, ale i tak walczyła tak dobrze, jak mój przyjaciel.
Wreszcie spojrzała na mnie mrużąc swoje oczy.
- Czemu się tak na mnie patrzysz? – spytała przełykając
garść popcornu. Wzruszyłam ramionami.
- Myślę jak szybko urosłaś. – odpowiedziałam dotykając
delikatnie jej kucyka zawiązanego na włosach. Oczywiście od razu zabrała głowę.
- Bo mnie rozczeszesz. – krzyknęła, na co ja się zaśmiałam.
Spojrzała na mnie piorunując mnie wzrokiem. – Na Twoim miejscu bym się nie
śmiała. W końcu Alex się znudzi za uganianiem za Twoimi uczuciami.
Wyprostowałam
się i spojrzałam na nią pytająco. Nie do końca rozumiałam. Czemu Alex miałby
się uganiać za mną? Przecież był w kilku związkach. Sky włożyła sobie no ust kolejną
garść popcornu i uśmiechnęła się. Czyżby widziała i wiedziała więcej niż mi się
zdaje?
- No co siostrzyczko? Nigdy tego nie zauważyłaś? Alex Cię
kocha, nie jak przyjaciółkę. Powinnaś czasem wyjść i popatrzeć z boku jak na
Ciebie patrzy albo jak bardzo jest gotów Cię bronić.
- Jesteśmy…
- Przyjaciółmi. –
dokończyła Sky za mnie równocześnie przewracając oczami. – Zawsze ta sama
wymówka, Claire. Ale spójrz na to z mojego punktu widzenia. Gdy jesteście
razem, albo chociaż w tym samym pomieszczeniu on zawsze szuka Cię wzrokiem, a
gdy na niego spojrzysz odwraca wzrok uśmiechając się. Ty też coś do niego
czujesz, zawsze jak podchodzi do niego jakaś dziewczyna zakładasz ręce na
piersi i odrzucasz włosy do tyłu. – Naprawdę tak robiłam? Nigdy nie zwracałam
na to uwagi. Pokręciłam głowę i chciałam coś powiedzieć ale ona uniosła dłoń. –
Możesz mówić co chcesz, ale taka jest prawda. Jeśli chcesz wmawiaj sobie, że
jest inaczej. A teraz daj mi skończyć program.
Zamrugałam
kilka razy układając sobie w głowie to co mi powiedziała. Alex mnie kochał, ale
w takim razie czemu mi tego nie powiedział? Czemu był z innymi i nigdy nie
szczędził mi szczegółów swoich związków? Wstałam z kanapy i ruszyłam do swojego
pokoju. Chciałam to wszystko przemyśleć. Miałam tyle pytań, na które mogłam
odpowiedzieć sobie tylko ja.
Wiedziałam,
że czuję coś ważnego do Kyle`a i wcale mi to nie przeszkadza. Mimo to muszę pamiętać
o zasadach, jeśli chcę żyć na tym świecie. Wiedziałam też, że Alex nie jest mi
obojętny, ale może bałam się utracić przyjaciela. W końcu zawsze byliśmy
nierozłączni, a ja musiałam zacząć się dzielić. Nie podobało mi się to. Sky
mówi, że mnie kocha, ale czemu jest z innymi i wcale tego nie ukrywa? Zamyślona
weszłam do pokoju, ale coś było nie tak. Wyczuwałam delikatną woń cytryn.
Zamknęłam drzwi i spojrzałam na Alexa siedzącego na moim łóżku.
- Alex. – wyszeptałam, a on podniósł wzrok na mnie. Wstał z
łóżka i podszedł do mnie. Delikatnie przeczesał kosmyk moich włosów.
- Claire. – powiedział i zabrał po chwili dłoń. – Co z nim?
- Dobrze, jest połamany, ale wyjdzie z tego. – powiedziałam i
objęłam się dłońmi. Alex włożył dłonie w kieszenie.
- To dobrze. – powiedział zmieszany.
- Co tu robisz? – spytałam cicho. W słabym świetle widziałam
delikatnego siniaka pod jego okiem, pewnie to przez wczorajszą bitwę.
- Chciałem z Toba porozmawiać. – odpowiedział i przeczesał
palcami swoje włosy.
- Jeśli chcesz mi powiedzieć, że powinnam się trzymać od
niego z daleko, to nic tym nie wskórasz, mam prawo do własnych decyzji. –
zaczęłam i założyłam dłonie na piersi. Nie chciałam być podatna na jego urok, a
tylko tak mogłam się przed nim schronić.
- Nie będę Cię do tego namawiał, ale Claire… Wiesz co się
stanie jeśli to zajdzie za daleko? Co się stanie z nim? – o cholera… On miał
rację. Myślałam tylko o kłopotach które by mnie spotkały, ale on był
człowiekiem, jego mogli nawet zabić za związek z Błękitnokrwistym. W takich
wypadkach Rada była bezwzględna. Pokręciłam tylko głową. – No widzisz,
Lancaster. Nigdy nie myślisz o ważnych szczegółach. – powiedział z tym swoim
uroczym uśmiechem.
- Całowaliśmy się. – wypaliłam na co Alex się wyprostował i
wypuścił powoli powietrze. To był przyjaciel zawsze mu wszystko mówiłam.
- Podobało Ci się? – spytał przez zęby. Bałam się odpowiedzieć.
- Ale…
- Podobało Ci się? – ponowił pytanie i zrobił krok w moją
stronę. Był o mnie o głowę wyższy, więc poczułam się bardzo mała. Byłam
Lancaster i nigdy nie dawałam za wygraną…
- Tak. – odpowiedziałam i podniosłam głowę patrząc mu prosto
w oczy.
Uśmiechnął
się do mnie. Czyżby był z tego dumny? Patrzyliśmy sobie prosto w oczy, a on się
nachylił czułam jego delikatny zapach. Jego dłoń delikatnie gładziła mój policzek,
a drugą objął mnie talii przyciągając mnie do siebie. Staliśmy dotykając się
delikatnie. Czułam jego dłoń wędrującą po moim biodrze i plecach.
- Ty chyba nie wiesz co to prawdziwy pocałunek. – wyszeptał tuż
przy moich wargach. Nie mogłam zaprzeczyć, bo jego wargi spoczęły na moich.
Był to
delikatny pocałunek, ale z każdą chwilą stawał się coraz głębszy i dziki.
Cholera, znów odwzajemniłam jego pocałunek. Chciałam go odepchnąć, ale zamiast
tego zatopiłam dłonie w jego włosach. Alex podniósł mnie oplątując moimi nogami
swoje uda. Jego wargi przeszły na moją szyję, a moje ciało odpowiedziało samo
przechylając ją na bok. Alex położył mnie na łóżku, a sam zawisł nade mną
podpierając się dłońmi przy mojej głowie. Pocałował mnie ponownie, jakbyśmy
tego nigdy nie robili, jakbym była dla niego jedyna na świecie. Mimo, że moje
ciało samo odpowiadało na jego prowadzenie, coś było nie tak. Nie było iskry, a
delikatna iskierka, która nie umiała wybuchnąć.
Zamknęłam
oczy podczas gdy Alex muskał mój policzek i szyję. Wtedy ujrzałam błękit jego
oczu. Tą głębię, ale to nie były oczy Alexa, a Kyle`a. Ich błękit, jego usta,
które smakowały mi najlepiej na świecie. Otworzyłam oczy, ale to Alex pochylał
się nade mną. Jego dłoń gładziła mój bok.
- Alex… - wyszeptałam. Podniósł głowę szczerząc się jak
dziecko. – Wyjdź. – powiedziałam patrząc mu w oczy.
Pokręcił
głową, jakby nie rozumiał. Wstał, a ja podparłam się na ramionach, a po chwili
usiadłam poprawiając swoje włosy. Alex patrzył na mnie, ale ja na niego nie.
Było mi głupio, że na to pozwoliłam. Podczas tego pocałunku nie czułam nic w
środku, jedynie moje ciało odpowiadało, ale nie dusza.
- Dobranoc, Claire. – powiedział i po prostu wyszedł z mojego
pokoju przez okno. Poczułam powiem zimnego powietrza na skórze.
Minęły
dwa dni, a ja zdążyłam się zakochać i stracić przyjaciela. Opadłam
na łóżko wtulając się w poduszkę, ale wciąż czułam cholerny zapach cytryn,
który zabrał mnie w otchłań ciemności zanim zdążyłam się rozpłakać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz