poniedziałek, 20 lipca 2015

LBA

Dziękuję Manii Maji za kolejną nominację do Liebster Blog Avards. :)
Ci którzy nie wiedzą co to, odsyłam, tutaj: http://corkakrwi.blogspot.com/2015/07/liebter-blog-avard.html

Moje pytanka:

1. Co Cię najbardziej motywuje?
Najbardziej motywują mnie miłe komentarze, to znaczy, że kogoś w ogóle interesuje dalszy ciąg mej historii, a to daje mi mocnego kopa do pisania.

2. Przyjaciele, czy rodzina?
Zdecydowanie przyjaciele.

3. Ulubiona bohaterka książkowa?
No cóż brak. Każda bohaterka ma cechy które w niej cenię, ale żadna nie jest tą jedną ulubioną. Jeśli miałabym wymienić ulubioną musiałabym wymienić wszystkie bohaterki z każdej książki jaką czytałam. 

4. Ulubiony cytat?
Dwa cytaciki: 
"Kocham cię i będę kochał aż do śmierci, a jeśli potem jest jakieś życie, wtedy też będę cię kochał." – Dary Anioła: Miasto Szkła, Cassandra Clare

"Nienawidziłam cię za wszystko, za to, że czułam się tak bezradna, gdziekolwiek bym poszła, za to, że zupełnie straciłam nad sobą kontrolę. Nienawidziłam cię za te rozedrgane myśli w mojej głowie, za całe to pomieszanie… za to, jak nagle we wszystko zwątpiłam. Nienawidziłam cię za to że postawiłeś moje życie na głowie, a potem rozbiłeś je na kawałki. Ale nienawidziłam cię jeszcze za coś. W tamtej chwili i w każdej następnej, odkąd mnie opuściłeś, byłam w stanie myśleć tylko o tobie. Chciałam, żebyś był w tym mieszkaniu. Chciałam, żebyś mnie obejmował, żeby twoja twarz było obok mojej. Pragnęłam czuć twój zapach. I wiedziałam, że nie mogę, że nie powinnam tego mieć. I tego nienawidziłam najbardziej. Tej niepewności z tobą związanej. Przez ciebie moje życie było w niebezpieczeństwie, ale... kochałam cię też. Albo tak myślałam. Nic z tego nie miało sensu" – Uprowadzona, Lucy Christopher

5. Gdzie jedziesz na wakacje, czy może zostajesz w domu?
Zostaję w domku, czytając książeczki.

6. „Hobbit” – książka czy film?
Nie czytałam książki, więc trudno mi powiedzieć.

7. Czarny czy biały?
Zdecydowanie czarny, biały za szybko się brudzi.

8. Ulubiona piosenka?
Nie mam ulubionej, ale ta piosenka zawsze będzie mi bliska:
https://www.youtube.com/watch?v=l_lsXgUrc1I

9. Co sądzisz o książce „Romeo i Julia”?
Cóż podobała mi się, ale zakończenie jest trochę dziwne. Przecież mogli przeżyć…. Mimo to książka świetna.

10. Czekolada, czy żelki?
Czekolada zdecydowanie *.*

11. Wolisz lato, czy zimę?
Wolę typową wiosnę. Wtedy jest tak pięknie na dworze i nie jest tak ani zbyt ciepło, ale nie jest tez zimno. Idealna pora dla mnie. 

Moje nominacje:
 * http://klaudiaczytarecenzuje.blogspot.com/ 
* http://historiekrajusniegu.blogspot.com/
* http://gwennymargoravaneldisappear.blogspot.com/
* http://blue-spark-books.blogspot.com/ 


Moje pytania do nominowanych:
1. Wolisz czytać na łonie natury czy w domu?
2. Ulubiony autor/autorka?
3. Owoce Vs Warzywa?
4. Lody waniliowe czy czekoladowe?
5. Film, czy książka?
6. Co jest dla Ciebie najważniejsze w życiu?
7. Jaki jest Twój ulubiony
8. Ulubiony film?
9. Wolisz czytać książki kilkakrotnie czy za każdym razem nowe?
10. Wolisz papierowe książki czy ebooki, a może audiobooki?

Jeszcze raz dziękuję za nominację. :)


środa, 15 lipca 2015

TAG

Tag, jest to nominacja, która polega na odpowiedzeniu na 10 pytań dotyczących książęk. Następnie trzeba nominować innych blogerów, którzy również muszą odpowiedzieć na te pytania.
Swoją nominację dostałam od Yuki z blogu http://historiekrajusniegu.blogspot.com

No więc odpowiedzi na pytania :

1.       Wolisz czytać trylogie czy powieści jednotomowe?
Szczerze mówiąc to nie wybrzydzam, ani jednym, ani drugim. Jeśli jakaś książka mnie zaciekawi, a są kolejne części to bardzo chętnie po sięgnę. Jednak każdy z nas woli coś innego. Mój blog będzie się składał z 3 części więc chyba trylogie są mi bliższe.


2.       Wolisz czytać tylko autorki, czy autorów?
Lubię czytać i książki pisane przez kobiety, jak i te przez mężczyzn. Wydaje mi się że czytając książki płci przeciwnej możemy dowiedzieć o nich więcej.

3.       Wolisz kupować w Empiku czy w księgarniach internetowych?Ani to, ani to. W moim mieście nie ma Empika, więc żeby tam kupować musiałabym jedźić do innych miast. Książki najczęściej kupuję w księgarniach w swoim mieście.

4.       Wolisz, by wszystkie książki zostały zekranizowane jako film czy serial?Niech nikt nic z nimi nie robi L Książki to książki i czy na ich podstawie powstanie film czy książka to i tak zawsze zostanie coś zmienione. Uważam że książki niech pozostaną takie jakie są, to nam daje większy popis wyobraźni.


5.       Wolisz czytać pięć stron dziennie, czy pięć książek tygodniowo?
Wolę czytać jedną do dwóch książek tygodniowo. Powolne czytanie nie jest dla mnie bo zawsze muszę wiedzieć co będzie dalej, ale za szybko też nie lubię czytać, bo wolę się wkręcić w książkę i przeżyć wszystko z bohaterami, a nie od razu ich porzucić.

6.       Wolisz być profesjonalnym recenzentem czy autorem?
Prowadzę bloga z własną historią, więc zdecydowanie wolę być autorem.

7.       Wolisz w kółko czytać dwadzieścia książek, czy sięgać po nowe?
Chyba obie opcje są wspaniałe. Lubię nowe książki i nowych bohaterów, które niosą ze sobą, ale czasem lubię też wrócić do książki którą już czytałam. Bo nie ważne ile razy przeczytamy jedną książkę i tak za każdym razem znajdziemy całkiem nowy sens.

8.       Wolisz być bibliotekarzem, czy sprzedawcą książek?
Ojej, trudne pytanie. Bardziej chyba jednak wolałabym być bibliotekarzem. Mogłabym polecać osobą książki które mnie zaciekawiły, a w wolnym czasie sięgnąć po jakąś książkę. Idealna praca. *.*



9.       Wolisz czytać tylko ulubiony typ literatury, czy wszystko poza?
Najczęściej sięgam po książki fantasy, jednak sięgam też po książki z innych gatunków. Jestem przekonania, że w życiu trzeba spróbować wszystkiego, a tak naprawdę, nie będę wiedziała czy ten rodzaj literatury mi się podoba, dopóki po nią nie sięgnę i się nie przekonam.

10.   Wolisz czytać książki fizyczne, czy e-booki?
Wolę książki fizyczne, e-booki czytałam, ale to nie to samo. Lepiej jest trzymać książkę, popijając gorącą czekoladą i to wszystkie przy zapachu nowej książki. Mniam. E-BOOKI STOP, CZYTAJMY KSIAŻKI PAPIEROWE!!


Odpowiedziałam na wszystkie pytania, a o to moje nominacje:


Jeszcze raz serdecznie dziękuję za nominację. Powodzenia w odpowiadaniu na pytania, kochani. J

PS

Kolejny rozdział już wkrótce, więc wypatrujcie. J

sobota, 4 lipca 2015

Liebter Blog Avard

Mam przyjemność podziękować Mania Maja, za nominację do Liebster Blog Avard, z bloga: 
http://magiaprzeznaczenia.blogspot.com/

Co to jest Liebter Blog Avard?
Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za wykonaną pracę. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na pytania otrzymane od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz wybrane osoby (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im pytania. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował!

Moje pytania od Mania Maja:
- Co lubisz robić najbardziej?
                Oczywiście najbardziej lubię czytać, słuchać muzyki, myśleć nad dalszymi losami bohaterów mojego bloga. J
- Książka, czy film?
                Odpowiedź bardzo prosta: KSIĄŻKA.
- Jaką książkę teraz czytasz/ostatnio czytałaś?
                Właśnie skończyłam „Następczyni” Kiery Cass, a teraz planuję się wziąć za „Szukając Alaski” Johna Greena.
- Dlaczego założyłaś bloga?
                Bloga zamierzałam założyć od dawna, aż w końcu koleżanka zaczęła mnie tak nawiać, że założyłam. I nie żałuję. 
- Ulubiona postać książkowa?
                No cóż nie mam ulubionej, bo w każdej książce mam kogoś takiego, więc raczej trudno się zdecydować na jedną/jednego bohatera.
- Ulubiony film?
                Tutaj też nie mam ulubionego, bo mogłabym wymieniać tytuły i wymieniać. J

Moje nominacje:

http://widmoprzeszlosci.uchwycone-chwile.pl/
http://historiekrajusniegu.blogspot.com/
http://klaudiaczytarecenzuje.blogspot.com/

Moje pytania:
  1. Ulubiona książka?
 2. Ostatnio oglądany film?
 3. Ulubiona piosenka?
  4. Jaka jest Twoja ulubiona bajka z dzieciństwa i dlaczego ta?

  5. Co Cię motywuje do pisania bloga? 

   Jeszcze raz serdecznie dziękuję za nominację i zapraszam na dalszy ciąg przygód Claire, Kyle`a i Alexa. 

czwartek, 2 lipca 2015

Rozdział 13

Już ledwo oddychałam, ale nie mogłam się poddać, nie tak łatwo. W całym swoim życiu starałam się być idealną córką, idealną siostrą i idealną przyjaciółką. I co z tego miałam? Rozwydrzoną siostrę, zapracowaną matkę i przyjaciela którego straciłam przez moją zakazaną miłość. I jeszcze będziemy musieli przeżyć wspólny bal. Gdybym się urodziła miesiąc później…
Ale się nie urodziłam i musiałam żyć z tym dalej. Nogi zaczęły odmawiać mi powoli posłuszeństwa. Dawno nie biegałam i wyszłam z wprawy. Na treningach wszyscy z mojego rocznika mieli już swój Dar, a mój wciąż milczał. Przez to nauczyciel zdecydował że mogę zacząć robić co chcę, bo on musiał trenować innych, by osiągnęli jak najlepszy stan umysłu i kontrolowali swoje moce. Więc ja postanowiłam pobiegać.
Gdy wreszcie przebiegłam dystans, który sama sobie wyznaczyłam stanęłam w miejscu i pochyliłam się opierając dłonie na kolanach. Starałam się opanować swój oddech. Gdy wreszcie się wyprostowałam coś przykuło moją uwagę, pod drzewem stała Rada. Obserwowała nas, a w tym momencie patrzyli tylko na mnie. Sięgnęłam do swojej dłoni i dotknęłam znamienia, oni wiedzieli coś więcej, ale nie mogłam ich spytać wprost. Cholerne zasady, których musiałam przestrzegać. W tym samym momencie Vladimir i Lucian, odwrócili głowy patrząc na innych, ale Paul wciąż wpatrywał się we mnie, nie pozostawałam mu obojętna. Cholera oby tylko nie czytał w myślach. Po chwili szepnął coś do Vladimira, a ten spojrzał na mnie tak jakbym coś zrobiła źle. Wciągnęłam powietrze i w tym momencie ktoś mnie powalił na ziemię, a nad nami przeleciała waza.
- Ogłuchłaś? – warknął Alex i wstał ze mnie. Spojrzałam na niego i chciałam się odgryźć, ale zaczął wracać. Od teraz nasz, czyli ich trening nie odbywał się na terenie liceum, a opuszczonego miejsca gdzie nikt by nas nie zauważył jak ćwiczymy Dary.
Podbiegła do mnie Lucy i ukucła obok.
- Tak mi przykro, Claire. Nie chciałam, ta waza jakoś tak sama wyślizgnęła się w mojej mocy, krzyczałam, ale chyba nie słyszałaś, więc Alex….
- Już dobrze, Lucy. – powiedziałam przerywając jej i wstając. Otrzepałam spodenki. Alex nawet nie pomógł mi wstać. Westchnęłam i ruszyłam powoli do wyjścia z zajęć.
Po raz ostatni spojrzałam w stronę drzewa gdzie stała Rada, ale już ich nie było. Do szkoły jeździłam z Lucy, więc nie musiałam się prosić Alexa by mnie łaskawie podwoził, między nami i tak nie było najlepiej, odkąd widział jak całuję Kyle`a. A właściwie między nami nie było niczego, bo przestał się do mnie odzywać.
Wsiadłam do czerwonej ciężarówki Lucy i zapięłam pas. Byłam zła, ale nie wiedziałam czy bardziej na siebie czy na obojętność Alexa. Oparłam się o fotel i cicho westchnęłam.
- Ej, Claire. – powiedziała Lucy, więc podniosłam głowę i spojrzałam na nią.
- Co tam, Luc? – spytałam i uśmiechnęłam się delikatnie.
- Nathan zaprosił mnie na wasz bal. – powiedziała i zagryzła wargę, oczywiście ciągle patrząc na drogę.
- Ten Nathan, który czepia się byś poszła z nim na randkę od roku? – spytałam i usiadłam wygodniej. -  Co powiedziałaś?
- No wiesz… Tak jakoś wyszło że się zgodziłam. – powiedziała, a na jej twarzy pojawił się uśmiech zadowolenia. Przechyliłam głowę.
- To super, ale nie sądzisz że to dziwne? – spytałam się. – No wiesz olewasz go przez rok i  idziesz z nim na mój bal urodzinowy.
- Wasz bal, Claire. Twój i Alexa. – po prawiła mnie. No tak, nasz bal. Nasz cholerny bal.
Oparłam głowę o fotel i cicho westchnęłam. Przymknęłam powieki. Bal był za dwa dni, a ja wciąż nie wiedziałam jak mam go przeżyć z Alexem, skoro w ogóle nie rozmawialiśmy. W końcu znając nasze obrzędy, pierwszy taniec będzie tylko nasz. Zawsze tak było. Jak byliśmy mali, a na nasze urodziny nie było bali, tańczyliśmy. Bawiliśmy się cudowni i bardzo brakowało mi takich chwil. Chwil w których nie pragnęłam by mnie dotykał, całował czy spał przy mnie. Brakowało mi jego obecności.
Owszem wiedziałam że chcę być z Kylem, ale Alex wciąż był w moim sercu, nie ważne jak bardzo będę się starać, on zawsze tam będzie. To w końcu z nim uczyłam się chodzić, jeździć na rowerze, to z nim spędzałam każdą chwilę swego życia.
- A tak w ogóle Claire, to co jest między wami? Ostatnio dziwnie się zachowujecie. – spytała Lucy i spojrzała na mnie kątem oka. Kochałam Lucy jak siostrę, ale nie musiała na razie wiedzieć o mnie i Kyle`u, więc tym trudniej było mi kłamać.  Więc wzruszyłam ramionami.
- Sama nie wiem. Znasz Alexa, trudno za nim nadążyć. A po za tym widziałaś. Dzisiaj nawet nie pomógł mi wstać. – westchnęłam cicho i ręką przejechałam po swoich włosach.
- No tak, tak, ale wy nawet nie rozmawiacie. – no oczywiście że nie, bo nie chcę ranić jego uczuć jeszcze bardziej.
- No wiem i bardzo mi brakuje. – powiedziałam cicho i wyjrzałam przez okno akurat jak podjeżdżałyśmy pod szkołę.

***
Jutro ma się odbyć bal na cześć moje urodziny, No i Alexa. Strasznie się stresowałam, bo będzie musiał ze mną rozmawiać, no i na balu ma być Rada. Będę musiała być bardzo ostrożna, zwłaszcza, że przez moją siostrzyczkę Kyle też dostał zaproszenie. Rodzice Alexa robili listę gości i moja kochana siostra podsunęła by zaprosili tego przystojniaka co mnie kiedyś podwiózł. Na szczęście dwa dni później zaproponowałam by bal bym trochę inny i by każdy miał maskę, co oczywiście zostało uznane za fantastyczny pomysł.
Teraz siedziałam w swoim pokoju i starałam się uspokoić. Zazwyczaj pomagało mi w tym pisanie, ale nie tym razem. Nie mogłam napisać ani słowa, bo każde wydawało mi się głupie. No i co miałam napisać? Pamiętnika nie prowadziłam od dwóch lat, bo Sky zawsze go znajdywała i czytała wszystko co tam pisałam. Westchnęłam cicho i w tym samym momencie usłyszałam uderzenie o szybę. Wstałam z łóżka i podeszłam do okna. W tym momencie uderzył o nie mały kamyczek. Pokręciłam delikatnie głową i otworzyłam je wychodząc na balkon.
- Psst. – na sam dźwięk tego głosu się uśmiechnęłam. Oparłam się o barierkę.
- Cześć, Kyle. Niestety, ale po ciszy nocnej nie zadaje się z ludźmi. – powiedziałam delikatnie się uśmiechając.
- Ale ja nie jestem zwykłym człowiekiem. – powiedział ze swoim cudownym uśmiechem w którym pokazywał mi swój dołeczek.
- Nie? – spytałam zaczesując kosmyk swych włosów za ucho.
- Mam koszyk, a w nim jedzenie. – powiedział i zmierzwił swoje cudowne blond włosy.
- Hmm… No cóż….  – powiedziałam udając że się zastanawiam.
- Mam też truskawki. –powiedział. Skinęłam głowa.
- Już schodzę. – wróciłam do pokoju gdzie zamiast spodenek od piżamy, założyłam jeansy i zamiast koszulki od piżamy w misie, założyłam czarny t-shirt. Wzięłam ze sobą kurtkę i torbę. Po cichu zeszłam po schodach i wyszłam z domu. Na szczęście mama miała dzisiaj nocną zmianę, a Sky wraz ze swoją koleżanką musiały się przygotować na bal.
Gdy zeszłam na dół od razu podbiegłam do Kyle`a stojącego obok drzewa i wpadłam w jego ramiona. Wbiłam się w jego wargi i całowałam go delikatnie. Jego dłonie spoczęła na mojej talii i przyciągnęły mnie do siebie. Wplotłam palce w jego włosy i cicho zamruczałam. Lubiłam upajać się jego smakiem. Teraz smakował pastą do zębów i delikatnymi truskawkami. Delikatnie przygryzł moją wargę i pociągnął w swoją stronę po czym się odsunął.
- Piknik. – wyszeptał starając się opanować oddech. Uśmiechnęłam się, lubiłam doprowadzać go do takiego stanu.
- Piknik. – powtórzyłam i ruszyłam w stronę jego motoru. Stanęłam obok i założyłam sobie kask na głowę. Podszedł do mnie i objął w tali. – Bez spoufalania. Jestem tu dla truskawek. – powiedziałam chichocząc gdy odgarniał mi włosy by pocałować mnie w szyję. Przymknęłam powieki gdy jego wargi przeniosły się na ramię.
Jednak po chwili się odsunął i czar chwili prysnął. Usiadł na motorze i spojrzał na mnie. Zmrużyłam oczy.
- A kask? – spytałam, bo zawsze jeździłam z nim tak, że oboje go mieliśmy. W odpowiedzi wzruszył ramionami. Zdjęłam swój kask. – To ja też. – usiadłam za nim obejmując go w pasie.
Ruszyliśmy z piskiem opon, a ja wtuliłam policzek w jego kurtkę. I napawałam się jego zapachem.
***
Dojechaliśmy na łąkę, która była dość malutka, ale i tak było tu pięknie. Pachniało tu drzewem z delikatnym zapachem kwiatów. Uśmiechnęłam się, był późny wieczór, a naszym jedynym oświetleniem był księżyc. Spojrzałam na Kyle`a, który właśnie rozkładał koc. Był cudowny. Ślady po wypadku już zniknęły, a Księżyc oświetlał go w taki sposób, że podkreślał jego wszelkie walory. Błękitne oczy, delikatny rysy i oczywiście ten dołeczek w policzku. W końcu na mnie spojrzał, a ja odwróciłam głowę. Nie lubiłam jak wiedział, że się mu przyglądam, bo to było moje, a on to zawsze psuł.
Podszedł do mnie i zaczesał mój kosmyk włosów za ucho. Uśmiechnął się przy tym i przysunął się bliżej mnie. Wstrzymałam powietrze gdy nasze wargi znalazły się kilka centymetrów od siebie. Jego nos delikatnie dotknął mojego, a jego ręka spoczywała na moim karku.
- Truskawki czekają. – powiedział ochrypłym głosem i odsunął się. Patrzyłam jak jego mięśnie się naprężają pod wpływem podniecenia. Usiadłam obok niego na kocu.
- Truskawki. – powiedziałam biorąc jedną i od razu włożyłam jedną do buzi. Mruknęłam cicho. Były tak dobre jak wargi Kyle`a, a może lepsze? Trudno było powiedzieć, miałam za mało tego i tego. Spojrzałam na niego, a on mi się przyglądał. Cholera jasna, te jego oczy. Położyłam się kładąc głowę na jego kolanach, a jego palce gładziły moje włosy.
- Pięknie tu. – powiedział i uśmiechnął się delikatnie. Spojrzałam na niego i podniosłam brew. Ciekawe czy mówił o mnie czy raczej o miejscu. Nachylił muskając mój nos, na co odpowiedziałam marszcząc go. – Zawsze tak robisz. – powiedziałam zaplątując kosmyk na mój palec, a potem wypuszczając.
- Bądź cicho i daj mi truskawkę. – powiedziałam i otworzyłam usta domagając się smakołyku.
Kyle zaśmiałam się i wziął jedną po czym włożył mi kawałek bym mogła ugryźć. Przymknęłam powieki czując delikatnie-słodki smak truskawki. Drugą część wrzucił sobie do ust i uśmiechnął się. Pochylił się nade mną i delikatnie musnął moje wargi. Kiedy zaczął podnosić głowę złapałam go za szyję i zatrzymałam w miejscu. Otworzyłam oczy i wpatrywałam się w jego błękitne oczy w których mogłam przysiąść, że było widać fale. Nagle zrobiło mi się sucho w ustach i chciałam utonąć. Więc utonęłam. Przyciągnęłam go do siebie i podniosłam szyję by nasze wargi szybciej się odnalazły. Ten pocałunek nie należał do delikatnych, ale było w nim wszystko. Moje pragnienie i jego pragnienie. Wdychałam jego waniliowo-cynamonowy zapach. Zauważyłam że jego feromony, również zmieniły zapach, ale na razie się tym nie przejmowałam. W końcu też mógł się zmieniać, chodź nigdy tego nie odczułam u innych ludzi.
Mimo wszystko odsunęłam te myśli na bok i skupiłam się na jego wargach. Smakował truskawkami i czymś co było przeznaczone tylko jemu. Był taki jaki chciałam. W którymś momencie przekręciłam się tak, że siedziałam mu na kolanach, a jego dłonie znalazły się wokół mojej talii. Mruknęłam w jego wargi, gdy jego język rozchylił mi wargi i znalazł się w mojej buzi robiąc z moim językiem takie rzeczy, że aż przeszedł mnie dreszcz. Jego dłonie znalazły się pod moja koszulką i delikatnie jeździły po moich plecach. Teraz to już nie był pocałunek, to było atakowanie. Atakowaliśmy swoje usta jak nigdy. Moje ręce powędrowały na jego klatkę piersiową i powoli szły niżej. Gdy jego wargi oderwały się od moich cicho westchnęłam. Uśmiechnął się ukazując mi swój dołeczek. Ze wszystkich sił starałam się opanować oddech.
- Czyżbyś chciała więcej? – spytał wciąż gładząc moje plecy. Jego palce były takie ciepłe i delikatnie. Zagryzłam wargę i skinęłam głową, nie będąc w stanie nic mówić.
Z nim wszystko było inne, łatwiejsze no i nie liczyło się nic więcej prócz nas. Gdybym mogła zostałabym z nim już do końca. Jedną dłoń wyjął spod mojej koszulki i kciukiem przejechał po mojej wardze. Przymknęłam powieki, ale tak by widzieć go spod rzęs, jego palce powędrował dalej. Przez zarys szczędzi, przez szyję i ramię. Splątał nasze palce u rąk i przekręcił mnie tak, że leżałam na plecach. Wyciągnął drugą ręką i równie splątał nasze palce kładąc nasze dłonie moją kłową. Delikatnie przesunął wargami po moim obojczyku, a ja wciągnęłam powietrze. Jego dłonie puściły moje i zaczęły wracać po rękach do mojego ciała. Wciągnęłam ostro powietrze, na co on spojrzał na mnie.
- Mam coś dla Ciebie. –wyszeptał. Otworzyłam szeroko oczy i podniosłam się na łokciach.
- Dla mnie? Dlaczego? – spytałam i podniosłam brew ku górze.
- Jak to dlaczego? – spytał i zaśmiał się. Przeczesał włosy dłonią i spojrzał na mnie z rozbawieniem. Czyżby powód był, aż tak prosty? – Jutro masz urodziny.
- Aaa… - powiedziałam i automatycznie pomyślałam o jutrzejszym balu. Westchnęłam cicho.
- Ej. – powiedział Kyle siadając obok i pociągając mnie za sobą bym usiadła. I tyle by wyszło z naszej romantycznej intymnej chwili.
- To co masz dla mnie? – spytałam choć wolałabym zamiast prezentu dostać więcej całusów.
- Zamknij oczy. – powiedział Kyle entuzjastycznie. Wywróciłam oczami, ale je zamknęłam.
Słyszałam jak otwiera koszyk i wyciąga z niego coś, a potem wstaje i siada za mną, tak że jestem między jego udami. Zagryzłam wargę opatulona jego zapachem. Poczułam na skórze coś zimnego, ale nie otworzyłam oczu. Kyle wziął moje włosy na jedną stronę i zapiął z tyłu zapięcie. Naszyjnik. Gdy tylko zapiął musnął moja skórę tuż nad zapięciem.
- Możesz otworzyć. – wyszeptał mi do ucha i podgryzł jego płatek. Przeszedł mnie i dreszcz.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam na szyi łańcuszek w kształcie połowy serca. Przejechałam po nim palcem i uśmiechnęłam się. Mimo wszystko był śliczny. Odwróciłam głowę i pocałowałam delikatnie Kyle`a w usta. Odwzajemnił się tym samym co jeszcze bardziej mnie zadowoliło.
- Dziękuję. – wyszeptałam wtulając plecy w jego.
- Nie ma za co. – powiedział całując czubek mojej głowy. – Ale to nie wszystko. – zmarszczyłam brwi.
- Nie wszystko?
- Nie. – odparł i delikatnie wziął łańcuszek w swoje palce i odwrócił go na drugą stronę. Były na nim litery. Na górze było „Ky”, niżej było „&”, a niżej „Cla”. Spojrzałam na to nie bardzo rozumiejąc. Kyle cicho zachichotał. – Ja mam drugą część. – wyciągnął spod koszulki kawałek serduszka. Tylko dlaczego nie wyczułam tego dotykając go? Przyłożył swoją część do mojej. Teraz napis był wyraźny i brzmiał: „Kyle & Claire”. Zagryzłam wargę i poczułam łzy napływające mi do oczu.
Uśmiechnęłam się i pokręciłam delikatnie głową. Lepszego prezentu nie mogłam dostać. Przechyliłam głowę i musnęłam jego policzek. Spojrzał na mnie, a ja zapragnęłam utonąć w jego oczach.
- Kocham Cię, Kyle. – powiedziałam i wtuliłam twarz w jego szyję. Czułam jak się uśmiecha w końcu tak naprawdę powiedziałam mu to po raz pierwszy i było mi z tym dobrze.
- Ja Ciebie też, Claire. – jego wargi musnęły moje czoło i teraz to ja się głupio uśmiechałam.













***
Wczoraj siedzieliśmy z Kylem na łące jeszcze dobrą godzinę gdy zaczęłam ziewać i zaczęło być bardzo zimno. Gdy podwiózł mnie pod dom czułam się jedną z najszczęśliwszych osób na świecie i wiedziałam że mając go jutro przy sobie jakoś wytrzymam wieczór z Alexem. Zsiadłam z motoru i spojrzałam na Kyle`a, który głupkowato się uśmiechał.
- Nie szczerz się tak, bo Ci zostanie. – powiedziałam przechylając słodko głowę w bok.
- I tak będzie Ci się to podobało. – i kolejny jego strzał w dziesiątkę. Podeszłam do niego i pocałowałam go delikatnie w jego wyszczerz.
- Skoro tak mówisz. – zaśmiałam się cicho przy jego wargach. – Powinnam już iść, muszę się wyspać.
- No tak. Bal… - wyszeptał i spojrzał na mnie. – Jaką będziesz miała sukienkę? – spytał uśmiechając się.
- Cudowną. – powiedziałam w odpowiedzi. – Szczęki Ci opadnie.
- Och nie… I jak wtedy będę Cię całował? – powiedział robiąc przerażoną minę. Zrobiłam z ust dziubek, zazwyczaj tak mówiłam gdy się nad czymś zastanawiałam.
- No to lepiej żeby Twoja szczęka została na miejscu. – mruknęłam cicho uśmiechając się. Musnęłam jego wargi. – Jeszcze raz dziękuję za prezent. – powiedziałam puszczając mu oczko i robiąc krok w tył. – Dobranoc. -  wyszeptałam i odwróciłam się na pięcie uśmiechając się jak debilka ruszyłam w stronę drzwi od domu.
Jednak nie zdążyłam do nich dotrzeć, bo w połowie drogi. Kyle złapał mnie w pasie i odwrócił w swoją stronę wpijając się w moje wargi. Objęłam go za szyję i pozwoliłam się całować. Przygryzł moją wargę i pociągnął ją w swoja stronę, co wywołało mnie falę ciepła po czym znów wpił się w moje wargi penetrując moje usta językiem. Po chwili się odsunął, a ja złapałam powietrze w płuca.
- Nie zapominaj oddychać, Claire. – powiedział śmiejąc się cicho i odsunął puszczając mnie, a ja o mało nie upadła. – Dobranoc, mała. – powiedział puszczając mi perskie oko. Podszedł do swojego motoru i odjechał, a ja przejechałam palcem po swoich wargach.
Teraz stałam w jednym z pokoi wilii Alexa i patrzyłam na swoje odbicie. Miałam na sobie sukienkę do ziemi, bez ramiączek. Miała delikatne wcięcie między piersiami; do pasa była czarna i w tym miejscu miała delikatny czarny pasek, prawie nie zauważalny, dalej spływała zmieniając kolor, na fioletowo-biały z delikatnymi przebłyskami różowego, który był praktycznie niedostrzegalny. Była śliczna. Włosy miałam pofalowane, które upięłam wysoko i tylko pojedyncze kosmyki spływały na moje plecy i ramiona.
Gdy do drzwi ktoś zapukał powiedziałam „Proszę”.  W odbiciu lustra zobaczyłam mamę, która stanęła w drzwiach i przyglądała mi się uważnie. Odwróciłam się do niej i delikatnie uśmiechnęłam.
- I jak wyglądam? – spytałam dotykając materiału sukienki. Mama podeszła do mnie i delikatnie dotknęła kosmyk mych włosów.
- Och Claire… Wyglądasz pięknie. – powiedziała delikatnie mnie przytulając na co odpowiedziałam tym samym.
- Mam coś dla Ciebie. – powiedziała odsuwając się.
- Mamo, nie trzeba było. – powiedziałam i przechyliłam głowę w bok. Mama w odpowiedzi machnęła ręką. Podała mi mały pakunek. Gdy wzięłam go w dłonie zagryzłam wargę. Powoli odpakowałam prezent. W środku znajdowało się pudełeczko, a w nim dwa kolczyki. Były tak błękitne jak oczy Kyle`a, chodź pod odpowiednim świetle można było zobaczyć w nich delikatny fiolet. Uśmiechnęłam się na tą myśl i przytuliłam mamę. – Dziękuję, są śliczne.
- To są kolczyki naszej rodziny. A dokładnie rodziny Twojego ojca, gdy dowiedział się o Twoich urodzinach, powiedział, że na 18 urodziny mam Ci je podarować. – powiedziała mama, a ja się delikatnie odsunęłam. Tak właściwie to był prezent od taty, za którym tak tęskniłam. Odwróciłam się od mamy i założyłam je. Były delikatne, ale idealnie podkreśliły moją sukienkę. Mama stanęła za mną w swojej śliwkowej sukience i położyła mi rękę na ramieniu. Nie będę płakać z powodu jakieś cząstki taty, którą dostałam, będę silna.
Do pokoju wbiegła Sky w pomarańczowej sukience z ramiączkami i kończącą się jakieś 15 cm nad kolanem. Uśmiechnęła się na nasz widok, a mama delikatnie obtarła kąciku oczu, by się nie popłakać. Uśmiechnęłam się delikatnie i odwróciłam do siostry.
- O mój boże, Claire! –krzyknęła i od razu podeszła do mnie dotykając sukienki. – Jest cudowna. Wyglądasz zjawiskowo. – powiedziała uśmiechając się szeroko.
- Ty również wyglądasz pięknie. – powiedziałam zaczesując kosmyk jej włosów za ucho.
- No wiem. – powiedziała obkręcając się, by pokazać jak piękna jest jej sukienka. – A właśnie… Wszyscy już czekają. Więc załóż i chodźmy już. – powiedziała podając mi maskę. Sama założyła swoją i podała jeszcze jedną mamie. Moja była srebrna w delikatnym wzorze winorośli wokół oczu. Na czubku miała niebieskie oczko idealnie pasujące do moich kolczyków. Założyłam ją starając się nie popsuć tasiemką fryzury, a mama zawiązała sznureczki.
Sky klasnęła w dłonie i wyszła z pokoju. Spojrzałam na mamę i przytuliłam ją po czym obie ruszyłyśmy do wyjścia. Szłyśmy w stronę schodów przy których czekał już Alex z rodziną. Ścisnęło mnie serce na jego widok. Miał czarny garnitur i szary krawat. Jego maska była również czarna jak jego włosy. Spojrzał na mnie, a ja wciągnęłam głośno powietrze. Wyglądał po prostu cudownie jak młody bóg. Tuż za nimi stała Rada bacznie mi się przyglądając. Podniosłam głowę z dumą w myślach powtarzać sobie: „Przetrwasz tę noc. Masz w końcu Kyle`a.” W końcu dołączyłam do nich, a Rada wysunęła się na przód.
- Pięknie wyglądasz, Claire. – powiedział Vladimir dotykając moich nagich ramion. Skłoniłam się delikatnie.
- Dziękuję. – powiedziałam i ruszyłam tuż za nim do schodów prowadzących do sali balowej. Szłam po prawej stronie Vladimira, a Alex po lewej. Czułam się trochę zakłopotana gdy dotarliśmy do schodów. Ludzi było pełno i wszyscy byli w maskach, połowy z nich nie rozpoznałam. Od razu odnalazłam Lucy stojącą obok Nathana. Puściła do mnie oczko i pokazała kciuk w górę. Uśmiechnęłam się. Na środku schodów zatrzymał się Vladimir, a ja z Alexem schodek pod nim. Przełknęłam ślinę i z całych sił starałam się patrzeć przed siebie, a nie na Alexa.
- Panie i panowie. – powiedział donośnie Vladimir. Wszyscy umilkli i spojrzeli w jego stronę. – Mam zaszczyt przedstawić, chodź pewnie wszyscy ich znają, dzisiejszych jubilatów. – przełknęłam ślinę. – Claire Melanie Lancaster. – przedstawiając mnie wskazał na mnie dłonią. – I Alexander Mathew Star, zwany Alexem. – przy tych słowach wskazał na Alexa. Wszyscy bili nam brawa, a ja wzrokiem szukałam jedynej osoby na którą chciałam teraz patrzeć. – Wiem, że tort zazwyczaj jest w połowie przyjęcia, jednak postanowiliśmy zrobić to na początku. – kontynuował Vladimir, a na dole schodów pojawił się jeden wielki ogromny tort. – Jubilaci, możecie zejść i pomyśleć życzenie. – powiedział wskazując na tort.
Ruszyłam powoli idąc obok Alexa. Cała reszta szła tuż za nami. Gdy dotarliśmy do tortu zauważyłam, że były na nim nasze imiona. Był tak wielki, że świeczki były umieszczone w dwóch różnych miejscach, by każdy mógł zdmuchnąć swoje. Vladimir ze swoją świtą pojawił się obok.
- Pomyślcie życzenie. – powiedziałam, a ja spojrzałam na Alexa. On jednak nie patrzył na mnie. Spojrzałam na swoją część świeczek i natrafiłam na ogniki w błękitnych oczach. Kyle. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się. Tak naprawdę miałam jedno życzenie.
Zamknęłam oczy i pomyślałam o nim. Kyle.  Tak brzmiało moje życzenie i myśląc o nim zdmuchnęłam świeczki. Gdy zabrakło mi powietrza otworzyłam oczy, ale na szczęście zdmuchnęłam wszystkie. Spojrzałam na część Alexa, gdzie również żadna świeczka się nie paliła, ciekawe jakie miał życzenia. W końcu wróciłam wzrokiem do mojego błękitu, który puścił mi oczko. Tort został zabrany, a wszyscy zaczęli śpiewać 100 lat. Uśmiechałam się rozglądając się. Nie chciałam by ktoś z Rady się dowiedział o mnie i Kyle`u. Gdy piosenka się skończyła Vladir stanął między nami.
- Chciałbym życzyć jubilatom szczęścia, wytrwałości, miłości, przyjaźni, cierpliwości, uśmiechu na twarzach. – powiedział spoglądając to na mnie to na Alexa. Posłałam mu wymuszony uśmiech. – A wam. – teraz spojrzał na gości. – Życzę miłej imprezy. – po tych słowach odszedł od nas i ruszył w stronę swych towarzyszy.
Zaczęła grać muzyka, a ja poczułam się głupio stojąc w miejscu. Odwróciłam się do Alexa i rozchyliłam delikatnie wargi. Tak bardzo za nim tęskniłam.
- Wyglądasz pięknie. – powiedział i spojrzał na mnie smutno.
- Dziękuję. – skinęłam delikatnie głową. – Alex… - podniósł rękę i zamknął oczy.
- Proszę, nic nie mów. – powiedział i odwrócił się idąc wśród gości, czasem przystawał słuchając życzeń.
- Sto lat, sto lat. – powiedziałam do jego pleców i ktoś dotknął mojego ramienia. Odwróciłam się. Na szczęście to była Lucy. Uśmiechnęłam się i przytuliłam ją delikatnie.
- Wszystkiego najlepszego, staruszko. – powiedziała Lucy śmiejąc się.
- Dzięki. – powiedziałam i spojrzałam na Nathana stojącego obok.
- 100 lat, Claire. – powiedział Nathan i objął Lucy w pasie.
- Dziękuję, Nathanie. – odpowiedziałam i spojrzałam na Lucy, która przytuliła się do klatki piersiowej Nathana.
- Wyglądacie razem uroczo. – przyznałam cicho chichocząc.
- No wiem. – powiedziała Lucy z entuzjazmem jakiego jeszcze u niej nie widziałam, chyba że na widok babeczki.
- A teraz musimy przeprosić, ale pragnę zatańczyć z tą dziewczyną. – powiedział Nathan biorąc Lucy za rękę i ruszając na parkiet. Sala była tak ogromna, że na środku był parkiet, a po bokach siedzenia i stoły z jedzeniem. Ruszyłam do przodu przyglądając się wszystkim i skinąwszy głową gdy ktoś życzył mu wszystkiego najlepszego. Gdy czyjaś ręka złapała za moją zlękłam się, ale widząc że to Kyle uśmiechnęłam się. Dopiero teraz zauważyłam jego ubranie. Jego garnitur był granatowy z paski, a jego krawat był szary, przez co jego oczy wydawały się tak delikatnie błękitne, a nie morskie. Teraz były niebem w którym mogłam zamieszkać.
- Mogę prosić do tańca? – spytał i bez czekania na odpowiedź wyszedł ze mną na parkiet. Jedną rękę położył na moich plecach, a drugą splątaliśmy i powoli zaczęliśmy tańczyć. Oczywiście Kyle prowadził. – Wiesz co? – spytał ze swoim głupkowatym uśmiechem.






















- No co? – spytałam i delikatnie przekręciłam głowę.
- Wyglądasz niebiańsko. – powiedział i spojrzał na moją sukienkę. – Szkoda, że szczęka nie może mi odpaść. – powiedział robiąc naburmuszoną minę. Zaśmiałam się cicho.
- A nie mówiłam. – odparłam, przy czym Kyle mnie obkręcił.


















Tańczyliśmy dobre kilka godzin, a Kyle kilka razy musiał mnie porzucić. Niestety. Nogi mnie już bolały i musiałam do łazienki. Podeszłam do Kyle`a szepcząc mu że zaraz wracam. Ruszyłam schodami na górę. Oczywiście łazienka była obok, ale widząc kolejkę postanowiłam skorzystać z łazienki na piętrze. Szłam w jej stronę gdy usłyszałam jakby ktoś uderzył w biurko. Zlękłam się, bo dźwięk był wydany z drzwi tuż obok mnie. Podeszłam po cichu i przycisnęłam ucho do nich.
- To niemożliwe. – warknął ktoś. Po głosie rozpoznałam, że to Vladimir.
- To całkiem możliwe. – odpowiedział mu Alex. Alex? O czym oni rozmawiali.
- Ale ona nic nie wie, a on się pojawił. – powiedział Vladimir z goryczą. – Ona musi poznać prawdę, zanim się zakocha. – powiedział twardo i byłam pewna nic nie widząc że właśnie patrzył na Alexa.
- Myślę, że jest już zakochana. – odpowiedział Alex. Usłyszałam odgłos odsuwanego krzesła.
-Wybrana musi być nasz, Alexie. Nasza, a nie jego. Wiesz co się z tym wiąże? – spytał ostro Vladimir. Wybrana? Tak zostałam nazwana przez Posłańców. Czyżby mówili o mnie? Na jego pytanie Alex pewnie skinął głową. – Wiesz musisz sprawić by przeszła na naszą stronę. To Twoja przyjaciółka musi pójść za Tobą, za nami.
- Wiem. Sprowadzę Claire na dobrą ścieżkę. – powiedział Alex, a ja rozdziawiłam usta. On wiedział, on wszystko wiedział. Wiedział, że ja jestem Wybrana, a mimo to nic nie powiedział. Zamknęłam oczy by się nie rozpłakać. – Zawsze możemy zgładzić jej chłoptasia. – byłam pewna że Alex mówi o Kyle.
- Nie. To jej zadanie. Nie zapominaj Alexie, że to ona nas poprowadzi ku światłości. No ona ma zadecydować czy ludzkość zginie czy zostanie unicestwiona. Rozumiesz to? Będąc z tamtym… - teraz pewnie Vladimir kręcił głową z niedowierzaniem, a ja nic nie rozumiałam. Miałam popraw idź ich do czegoś? I to ode mnie miało zależeć unicestwienie ludzkości? Spojrzałam na swoje znamię i zagryzłam wargę, by nie zacząć krzyczeć. To takie nie fair, że nic nie wiedziałam.
- Zrozumiałem wszystko doskonale. Wybrana będzie z nami, będzie moja. – powiedział Alex, a ja się odsunęłam od drzwi i szybko ruszyłam w stronę schodów. Na szczęście zdążyłam wrócić na przyjęcie zanim Alex wyszedł z pokoju.
Byłam Wybraną i miałam ocalić świat. Zanosiłam się na płacz, więc tylnymi drzwiami wyszłam na dwór i ruszyłam do ogrodu. Usiadłam na jednej z ławek i zdjęłam maskę. Patrzyłam przed siebie pustym wzrokiem.
Nic z tego nie rozumiałam. Mój przyjaciel mnie zdradził, a Rada chciała bym zabiła Kyle. Moją miłość. Dotknęłam swojego wioska, którego oczywiście wczoraj nawet nie zdjęłam. I jak niby miałam ocalić ludzkość? Śmiercią Kyle`a? Nie, nie mogłam do tego dopuścić.
Może i Alex chciał mnie dla siebie, ale nie wiedział, że teraz ja wiem. Poczułam w sercu ukłucie w końcu zdradził mnie mój przyjaciel. Spojrzałam na jego willę. Po policzku pociekła mi łza. Straciłam Alexa na zawsze. 

Chciał mnie? Jego niedoczekanie, byłam Kyle`a i żadna przepowiednia nie będzie decydować za kim pójdę dalej. W końcu byłam Wybraną, miałam władzę o której wcześniej nie wiedziałam. 


wtorek, 16 czerwca 2015

Rozdział 12

Gdy wróciłam do domu od razu poszłam do siebie. I tak nikogo nie było, bo razem z Kylem odjechaliśmy z połowy lekcji, ale jakoś się tym nie przejmowałam. Siedziałam u siebie w pokoju i starałam się skupić na książce do historii pisząc referat. Czytając chyba już po raz setny tą samą stronę wciąż miałam w głowie znamię Kyle`a. Gdy tylko mu powiedziałam, że to musi być więcej wstał i założył koszulkę, pokręcił głową i zaczął mówić.
                - Nie, nie, nie. To że mamy to samo znamię nic nie znaczy. – powiedział i przeczesał swoją blond czuprynę. Pokręciłam głową i usiadłam patrząc na niego.
                - A jak wytłumaczysz, że Alex też taki ma? – spytałam i pokręciłam delikatnie głową. Nic nie rozumiałam, zawsze myślałam, że tylko ja i Alex mieliśmy takie samo znamię. Westchnęłam.            
                - Alex też je ma? – spytał Kyle i zmarszczył brwi. Skinęłam głową. – W waszym świecie to może coś znaczyć? – spytał i przykucnął naprzeciwko mnie.
                - Nie mam pojęcia, Kyle. I coraz bardziej zdaję sobie sprawę, że ja nie znam swojego świata. – szepnęłam i przeczesałam swoje włosy. – A jeśli za tym kryje się coś jeszcze? A jeśli to ma znaczenie? Jeśli moja rodzina jest w niebezpieczeństwie? – zaczęłam histeryzować i patrzeć wszędzie byle nie na niego. Zacisnęłam powieki bym się nie rozpłakała.
                Kyle złapał moje nadgarstki i przyciągnął. Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. Pokręciłam delikatnie głową, a on mnie przytulił. Objęłam go za szyję wtulając się w jego ciepłe ciało. Ciało, które teraz było moje. Pogłaskał moje włosy, ten jeden gest był taki kojący.
                -Nic się nie będzie Twojej rodzinie.  – wyszeptał i musnął czubek mojej głowy.
                - A skąd wiesz? Mama jest taka bezbronna odkąd urodziła Sky. Musi harować by na nas zarobić, zamiast żyć normalnie. Jak błękitno krwisty. A Sky? Może i jest drobna, ale wciąż to tylko dziecko. – mówiłam, aż Kyle odsunął mnie od siebie i po prostu pocałował.
                Jego pocałunek był jeszcze bardziej kojący. W tym momencie nie liczyło się nic więcej prócz nas. Nikt, ani nic. Byliśmy tylko my. Tak bardzo chciałam być normalną dziewczyną i być z nim jak należy. Westchnęłam cicho w jego wargi, na co delikatnie się uśmiechnęłam.
                Powinniśmy wracać. – powiedziałam opierając swoje czoło o jego. Kyle skinął głową i pomógł mi wstać.
I tak oto ja, Claire siedzę sama w domu nad książka do historii i gładząc swoje znamię. To nie może być przypadek, to na pewno coś znaczy. I to nie jest przypadek, że Alex też je ma. I on coś wiedział. Musiał wiedzieć, po tym jak tak szybko zniknął gdy spytałam o Wybraną. No właśnie, i kim jest ta Wybrana? Pytałam nawet o to mamę i po raz pierwszy przestała robić to co robi. Nie odwróciła się jednak do mnie tylko wciąż stała tyłem, a ja czekałam. Wiedziałam, że ona wie. Jednak po chwilę pokręciła głową i powiedziała:
- Claire, skąd mam wiedzieć? Może to tytuł jakiegoś filmu? – powiedziała i znów wróciła do swojej pracy. Nawet zaczęła podśpiewywać bym nie mogła dalej drążyć tematu.
Jedyne co mogę zrobić to siedzieć i zamartwiać się? Jeszcze nie wiedziałam jak, ale dowiem się wszystkiego. W końcu znajdę sposób.
***
W końcu z braku roboty postanowiłam zrobić obiad. Mama ucieszyła się z tego, bo wreszcie mogła odpocząć i posiedzieć trochę ze Sky. Sky dzisiaj była w dziwnym humorze i pobycie z mamą dobrze jej zrobi, siostrę ma w końcu codziennie. Przyrządzałam co prawda spaghetti, ale to zawsze zalicza się jako pomoc. W końcu pyszny makaron nałożyłam nam na talerze i polałam sosem, posypałam parmezanem i podałam do stołu. Pachniało pięknie i miałam że będzie też tak smakować.
Po zjedzonym obiedzie siedziałyśmy na kanapie oglądając jakiś program o koniach. Mama siedziała po środku, śmiejąc się, że powinna się zacząć przyzwyczajać do takich leniwych dni. I miała rację, ale dostrzegłam to dopiero teraz. Mama tyle dla nas robiła, a nie oczekiwała nic w zamian, nawet, że zrobimy za nią obiad. Od dziś częściej będę jej pomagać w pracach domowych i jakoś nakłonię do tego Sky.
- Naprawdę nie ma nic innego? – spytała Sky cicho wzdychając. Mama spojrzała na nią marszcząc brwi.
- Przecież lubiłaś konie, Sky. – powiedziała mama dotykając jej włosów, na co ona oczywiście się uchyliła. Uśmiechnęłam się delikatnie.
- No właśnie mamo, lubiłam. – powiedziała zakładając ręce na piersi. Boże, co za niewychowane dziecko.
- Sky… - powiedziałam piorunując ją wzrokiem. Mama dotknęła mojej dłoni i pokręciła głową.
- W porządku, Claire. – uśmiechnęła się delikatnie, ale wiedziałam że to ją zabolało, a Sky mogła być trochę bardziej milsza.
Westchnęłam cicho i w tym momencie ktoś zapukał do drzwi. Wszystkie spojrzałyśmy w tamtą stronę, a potem po siebie. Wzruszyłyśmy ramionami i Sky wstała pierwsza by otworzyć. Podeszła do drzwi i otworzyła je. Przywitała gości i zaprosiła do salonu. Razem z mamą wstałyśmy, ale tego się nie spodziewałam. Do pokoju weszło trzech mężczyzn ubrany w błękitne szaty z kapturem. Przełknęłam ślinę. Czy wiedzieli? Wiedzieli o mnie i Kyle`u? Musieli wiedzieć, w innym wypadku co by u mnie w domu, bez zapowiedzi robiła Rada?
Razem z mamą skłoniłyśmy głowy. Radę tworzyli najstarsi mężczyźni z naszej rasy. Spojrzałam na nich po chwili przełykając ślinę. Spojrzeli na nas, ale ostatecznie ich wzrok spoczął na mnie. O kurczę. Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Claire Melanie Lancaster. – powiedział ten stojący na środku i wyciągnął w moją stronę swoje dłonie. Ujęłam jedną, a on przykrył moją dłoń swoją. – Ja jestem Vladimir,a to Lucian i Paul. – powiedział wskazują na dwóch pozostałych Radnych. Skinęłam głową.
- Claire, moja mama Sarah i siostra Sky. – powiedziałam, na co Vladimir tylko się uśmiechnął.
- Dobrze znamy Twoją rodzinę. – powiedział spoglądając na moją matkę, a potem siostrę. Puścił moje dłoni i uśmiechnął się delikatnie.
- Vladimirze, co Cię sprowadza do nas? – spytała mama uśmiechając się.
- Nie co, a kto. – odpowiedział spoglądając na mnie. O kurka. – Claire. – posłał mi ciepły uśmiech.
- Ja? – spytałam marszcząc brwi. Nie, nie, nie. Nie mogli wiedzieć.
                - Tak ty. Słyszeliśmy o balu urodzinowym Twoim i Alexa. Państwo Stark postanowili nas zaprosić, więc jesteśmy. – wyjaśnił.
- Ale bal jest za dwa dni. –wtrąciłam, na co on się uśmiechnął. Ciągle się uśmiechał.
                - Postanowiliśmy przybyć wcześniej i złożyć wam życzenia. – tym razem powiedział Paul. Spojrzałam na niego.
- Właśnie. Ale mamy do Ciebie pytanie. – tym razem wtrącił Lucian.
- Do mnie? – spytałam zdziwiona.
- Tak. Bo widzisz wszyscy Twoi znajomi odkryli swe Dary. A ty, Claire? – spojrzałam na nich, no tak Alex już znał swój Dar, zresztą tak samo jak Lucy i pewnie reszta osób. Westchnęłam cicho.
- Nie, nie mam. – powiedziałam i zagryzłam policzek od środka.
- No cóż. W takim razie Claire, mamy nadzieję, że wkrótce ją poznasz. – powiedział Vladimir wyciągając do mnie swoje dłonie. Znowu ujęłam jedną, a on położył na niej drugą. Uśmiechnęłam się, a gdy mnie puszczał całkiem przypadkiem otarł swoim palcem o moje znamię. – Do zobaczenia na balu, Claire.

Co to było? On dotknął mojego znamienia. To faktycznie musiało być coś więcej.

czwartek, 28 maja 2015

Rozdział 11

Alex mnie unikał odkąd spytałam go o Wybraną, w sumie zaczęło mnie to coraz bardziej ciekawić i nie wiedziałam co o tym myśleć. Z jednej strony Alex był moim przyjacielem i jakby coś wiedział to by mi powiedział, prawda? Ale jego zachowanie gdy o to spytałam było dziwne. Jeszcze do tego Kyle`a odkąd powiedziałam mu prawdę nie pojawiał się na zajęciach, a na korytarzu starał się omijać mnie łukiem. Przynajmniej następnego dnia po naszej rozmowie w lesie znalazłam swoją torbę w szafce. Były w niej wszystkie moje rzeczy łącznie z zeszytem który pożyczył.  Miałam do niego wielki żal, że nie chciał ze mną rozmawiać, ale na jego miejscu pewnie zareagowałbym podobnie. Musiałam mu dać czas.
Siedziałam w domu przy stole popijając swój ulubiony sok jabłkowy i starałam się skupić na pisaniu zadania. Mam krzątała się po kuchni. Uwielbiałam pichcić. Przyglądałam się jej gdy gotowała jakiś kolejny przysmak, który musiałam przyznać pachniał znakomicie. Sky siedziała obok równie skupiona na zadaniu co ja. Co jakiś czas zerkała na mamę i oblizując wargi. Tak bardzo jak mama kochała gotować, tak bardzo Sky kochała jeść to co mama gotowała. Zaczęłam pukać ołówkiem o zeszyt zagryzając wargę. Nie lubiłam tych dni kiedy miałam blokadę pisemną. Miałam do napisania referat na zajęcia pani Gilbert, ale na mojej kartce było tylko jedno słowo. Kyle. Westchnęłam cicho i odchyliłam się na krześle.
- Claire. – głos mamy wyrwał mnie z rozmyślań na temat chłopaka o błękitnych oczach. – W przyszłym tygodniu są Twoje urodziny. – mama przysiadła na krześle obok kręcąc jakąś masę w palcach. No tak… Za tydzień urodziny moje i Alexa. Powinnam mu coś kupić. Jego prezenty zazwyczaj dla mnie były trafione w dziesiątce, a moje to czysty niewypał. Znam go tyle lat, a nie wiem nigdy co naprawdę mu kupić. Nigdy nie dał mi odczuć że prezent mu się nie podobał, ale ja i tak wiedziałam że był do bani.
- Tak… Urodziny… - powiedziałam, nigdy nie lubiłam urodzin, a tu w przyszłym tygodniu kończę 18 lat. Wejdę w tak zwany pełny wiek, cokolwiek to znaczy.
- Pomyśleliśmy z rodzicami Alexa że w weekend zrobiliśmy wam taki bal. W końcu kochanie 18 lat kończy się tylko raz. – spojrzała na mnie i uśmiechnęła się delikatnie. Nie znosiłam imprez, ale nie robi się dla mamy?
- Świetny pomysł mamo. Przyda nam się odskocznia od nauki. – powiedziałam i spojrzałam na siostrę. Spojrzała na mnie i założyła ołówek za ucho.
- Mamo, świetnie… Zaprosimy mnóstwo osób… Zamówimy catering, no i musimy iść kupić sukienki. – zaczęła wyliczać Sky, zaśmiałam się cicho. W końcu mama zaczęła z nią rozmawiać o całym przyjęciu. Mało mnie to obchodziło, więc ulotniłam się do swojego pokoju by napisać pracę na angielski.

***
Następnego dnia siedziałam w Sali do angielskiego czytając jeszcze raz pracę którą napisałam. Nie liczyłam, że Kyle się pojawi. Nigdy nie przychodził na zajęcia. Gdybym nie widywała go od czasu do czasu na przerwach zaczęłabym się martwić. Wyjrzałam przez okno i spojrzałam na jego motor. Zawsze stał w tym samym miejscu. Zaczynałam za nim cholernie tęsknić. Czułam się pusta, jakby ktoś zabrał mi duszę, a pozostawił samo ciało. Chciałam żeby ktoś mi oddał duszę, albo chociaż zwrócił przyjaciela. Tęskniłam za Alexem, a najgorsze było to, że wciąż nie mogłam się pogodzić z faktem, że Alex się we mnie zakochał. Nigdy nie dał mi odczuć że czuje do mnie coś więcej, chociaż, może? Coraz częściej myślałam nad naszym życiem, owszem Alex zawsze był nadopiekuńczy, ale myślałam, że to przez to, że jesteśmy dla siebie jak rodzeństwo.
Westchnęłam w momencie gdy w oknie zauważyłam że ktoś siada obok mnie. Odwróciłam szybko głowę. Kyle usiadł na krześle i oparł się o oparcie. Jego drobne rany po wypadku już zniknęły. Wyglądał na zmęczonego, ale mimo to wciąż był tym samym Kylem. Chciałam żeby na mnie spojrzał i coś powiedział, chciałam by mnie pocałował i porozmawiał ze mną. Jednak gdy tylko odwrócił głowę w moja stronę wbiłam wzrok w kartkę leżącą przede mną. Wiedziałam że się uśmiechnął. Przymknęłam powieki i wypuściłam powoli powietrze z ust. To było nieznośne jak na mnie działał.
                Do sali weszła pani Gilbert. Spojrzałam w jej stronę chodź wiedziałam, że chodź wiedziałam, że wciąż się na mnie patrzy. Byłam wariatką dla niego i nigdy między nami nic nie będzie. Westchnęłam i zaczęłam stukać ołówkiem po stole ze zdenerwowania.
                - Moi Drodzy, na dziś mieliście napisać pracę po tytułem „Moje uczucia”. Praca mogła być o czym kol wiek. Zanim oddacie mi prace, czy jest ktoś chętny do przeczytania? – spytała rozglądając się po Sali. W całym roku szkolnym zgłosiłam się dwa razy, ale teraz moja praca była zbyt prywatna bym się zgłosiła. Utkwiłam wzrok w dłoni. – O mamy chętnego. Zapraszam panie Collins.
                Chwila, co? Spojrzałam na wstającego Kyle`a. Ruszył na środek Sali i stanął obok pani Gilbert. Nauczycielka była bardzo zachwycona, że nowy chłopak już przy pierwszej pracy się zgłosił. Oby jego praca była dobra, inaczej będzie źle. Zagryzłam wargę, bardzo chciałam usłyszeć o uczuciach mojego błękitu, ale trochę niepokoiłam, w końcu w klasie było jeszcze 30 innych osób. Patrzyłam na niego, a on przelotnie spojrzał na mnie. Przeczesał palcami włosy i powoli zaczął.
                - Moje uczucia… Czym tak właściwie są moje uczucia? Są moim oddechem? Moim słowem czy moim śpiewem? Są zapisane w powietrza, a może w wietrze? Uczucia każdego człowieka są inne, dla kogoś uczuciem będzie to przyjaźń, dla innego uczuciem będzie jego ulubiona piosenka. Jednak co jest moim odczuciem? Zadaję sobie to pytanie od chwili gdy pierwszy raz ją ujrzałem. Stała na środku korytarzu, tak jakby była bezradna i patrzyła na mnie tak jakbym mógł ją ocalić. Tylko czy mogłem ją ocalić? W pierwszym momencie pomyślałem, że jest piękna, po prostu idealna. Potem pomyślałem że chciałbym by była ze mną. Chciałem by była blisko, bo była Moim Uczuciem. W jednej sekundzie stała się wszystkim co było dla mnie najważniejsze. Już wtedy wiedziałem, że moje uczucia będą związane tylko z nią. Ona będzie smutna, ja też, ona będzie płakać, ja też, ona będzie się śmiać, ja też, ona będzie się nudzić, ja także. To od niej będzie zależała moja przyszłość i teraźniejszość. Bez niej życie nie będzie takie samo. Ale był ktoś dla kogo też jest całym światem. I widząc ich razem, wiedziałem, że to on jest jej Uczuciem.
                Zacząłem jednak ją bliżej poznawać i nie była jego Uczuciem, była moim, a ja stałem się jej. Gdy mnie całowała przeładowywała we mnie swoje uczucia, była moim największym skarbem, który musiałem chronić. Zachowałem się jednak jak szczeniak i zraniłem moje Uczucie. Zostawiłem ją. Tylko dlaczego? Przecież wiedziałem że była prawdziwa. Nie mogła być inna. Ale kim byłem ja? Byłem nikim, dopóki jej nie spotkałem. Dopóki jej nie spotkałem nie miałem uczuć. Teraz doznaję wszystkich i mam nadzieję, że ona mi wybaczy będąc moim Uczuciem, bez którego nie umiem dalej żyć. Tylko co ja jej mogę zaoferować? Nic. Zabrała ze mnie wszystko. Moje Uczucia zastąpiła swoimi, moje serce zabrała i raczyła oddać. Dlatego mówiąc jej mój ulubiony kolor, mówię „Wierzę Ci i chcę Ci oddać siebie całego.”
                Kyle złożył kartkę i spojrzał na mnie po czym ruszył na swoje miejsce. Nie wiem kiedy zaczęłam płakać, ale łzy spływały po moich policzkach. To co powiedział było piękne, nie mógł wyrazić tego lepiej. Moje serce właśnie zaczęło mocniej bić, bo mi wierzył.  Wytarłam je wierzchem dłoni  i spojrzałam na niego gdy siadałam. Uśmiechnął się delikatnie i podał mi karteczkę na której było napisane: Po szkole koło mojego motoru. Uśmiechnęłam się delikatnie, chciał ze mną porozmawiać i to było dla mnie najważniejsze. Przeczesałam swoje włosy. Pani Gilbert uśmiechnęła się słabo, co znaczyło, że również się wzruszyła.
                - No dobrze, czy jest ktoś jeszcze chętny? – spytała nauczycielka. Korciło mnie by podnieść rękę, ale czytając swój referat inni zaczną wiązać fakty, że Kylowi chodziło o mnie. Nikt inny nie chciał się zgłosić. – Skoro nikt nie jest już chętny, to wychodząc połóżcie swoje prace na moim biurku.
                Gdy tylko zadzwonił dzwonek od razu wstałam kładąc torbę na stole i pakując swoje rzeczy nie mogłam przestać się uśmiechać. Kyle wstawał bardzo powoli więc musiałam czekać, aż się przesunie. Gdy to zrobił przeszłam obok niego, a on delikatnie musnął moją dłoń swoją. Przeszedł mnie dreszcz, ale ruszyłam dalej.
***
                Przy wyjściu ze szkoły wpadłam na Alexa. Był trochę zdziwiony widząc mnie. Jakbyśmy nie chodzili do jednej szkoły? Spojrzałam na niego i cicho westchnęłam. Ten cholerny zapach cytryn. Odchyliłam głowę w bok.
                - Cześć. – powiedziałam i uśmiechnęłam się delikatnie.
                - Cześć. – odpowiedział i przestąpił z nogi na nogę.
                - Alex, czemu się do mnie nie odzywasz? – spytałam cicho. Bolało mnie że tak z dnia na dzień przestał ze mną rozmawiać. Spojrzał na mnie, a potem poszedł gdzieś w bok. Czemu niby Miałam nie pytać?
                - Claire… Po prostu nie pytaj więcej o Wybraną. Muszę już iść. – ominął mnie i ruszył w stronę Sali gimnastycznej. Odwróciłam się i spojrzałam na niego. Nic już nie rozumiałam i miałam tego dość. Westchnęłam i wyszłam ze szkoły idąc w stronę motoru Kyle`a.
                Już na mnie czekał. Uśmiechnęłam się delikatnie i podeszłam do niego. Podał mi kask. Będziemy gdzieś jechać, super. Założyłam go na głowę i wsiadłam na motor obejmując go w pasie. Uśmiechnęłam się sama do siebie wtulając nos w jego skórzaną kurtkę. Brakowało mi jego ciepła, jego zapachu i dotyku jego skóry. Gdy ruszyliśmy nie zwracałam uwagi dokąd jedziemy. Chciałam jak najwięcej szczegółów zapamiętać z obejmowania Kyle`a. Byliśmy jak połówki, które właśnie stawały się całością. Nie byliśmy Kylem i Claire, byliśmy jednym ciałem z dwóch osób.
                Gdy się zatrzymaliśmy podniosłam głowę i rozejrzałam się. Pokręciłam głową. Znajdowaliśmy się na tym cholernym parkingu z którego musiałam samotnie wracać. Kyle zdjął kask i zsiadł z motoru. Spojrzał na mnie czekając aż zrobię to co on. Bałam się znów wracać z tego parkingu, ale zrobiłam w końcu to co on.  Gdy postawił motor na nóżce i wsadził kluczyki do kieszeni wyciągnął swoją dłoń w moją stronę. Ujęłam jego dłoń i poczułam jak dreszcz przechodzi przez moje ciało. Pozwoliłam mu się prowadzić przez las w stronę miejsca naszego rozstania. Żołądek mi się skurczył przy czym mocno ścisnęłam dłoń Kyle. Nie chciałam jej już nigdy puszczać. Spojrzałam w stronę skąd wtedy przyszły zmory. To znów mi przypomniało o problemie Wybranej.
                Kyle odwrócił się w moją stronę i pogładził swoim kciukiem moją dłoń. Zbliżył moją dłoń do swoich ust delikatnie pocałował, najpierw w palce, potem w środek dłoni po wierzchniej stronie, potem w łokieć i sunął coraz wyżej. Po szyi i zarysie szczęki, aż dotarł do moich ust i wyszeptał przy nich jedyną rzecz którą chciałam usłyszeć: Czerwony.
***
                Gdy wreszcie się od siebie oderwaliśmy siedzieliśmy na kurtce Kyle w środku lasu, a dokładniej on siedział na kurtce, a ja na jego kolanach. Zanurzyłam palce w jego włosach i delikatnie je przeczesałam. W tym świetle wyglądały na delikatny brąz. Uśmiechnęłam się, a widząc to on odpowiedział, równie szerokim uśmiechem. Lubiłam jak się uśmiechał i kochał dołeczek w jego prawym policzku.
- Kyle, tak mi przykro, że to wszystko się wydarzyło… - wyszeptałam i założyłam dłoń za jego szyję.
- Długo o tym myślałem… Mam mnóstwo pytań. – powiedział i spojrzał gdzieś w bok. Musnęłam jego policzek.
- Pytaj. Chętnie odpowiem na każde pytanie. – szepnęłam i wtuliłam się w jego tors.
- No więc. Na początku chcę wiedzieć czy jest ktoś, bądź jeszcze prócz, jak ty to mówisz? Błękitnokrwistych? – spytał i spojrzał na mnie. Przygryzłam wargę i skinęłam głową.
- Są jeszcze Łowcy, Nocni Łowcy. Strażnicy naszego świata i waszego. Oni tropią demony i je zabijają, my mamy chronić ludzkość przed demonami. – Kyle skinął głową.
- Ich krew też jest niebieska? – na to pytanie się zaśmiałam.
- Nie. Nasza krew pochodzi od Boga, ich krew pochodzi od jednego z aniołów. Przez to nie mają Daru, który mamy my.
- Rozumiem. Czymś się różnicie? – pytał Kyle, a ja chętnie udzielałam odpowiedzi.
- Oni umierają szybciej niż my, ale o wiele później niż wy.
- To ty nie żyjesz wiecznie, czy coś takiego? – zaśmiałam się i pokręciłam głową przecząco.
- Nie jestem wampirem. Owszem starzeję się dwa razy dłużej niż ty, ale w końcu umrę, każdy w końcu umrze. – powiedziałam i wzruszyłam ramionami.
- Aha. Okay. Bronicie ludzi… A zabijacie ich czasem? – spytał Kyle przełykając gulę w gardle.
- To jest zabronione. Nie możemy zabijać ludzi, no chyba, że Wysłannik lub Posłaniec złapał jego duszę, wtedy mamy takie prawo, ale zdarza się to bardzo rzadko. – powiedziałam i przechyliłam głowę.
- Powinienem wiedzieć coś jeszcze? – spojrzał mi w oczy i położył dłoń na moim policzku.
- Nie wolno nam się wiązać z ludźmi. – wypaliłam.
- Co? Znaczy, ze to co teraz robimy jest zabronione? – spytał i pokręcił głową. Przeczesał swoje włosy palcami.
- Tak, jest. – spojrzał na mnie.
- I wiedząc to pozwoliłaś bym się w Tobie zakochał? – spytał i spojrzał na mnie twardo. Spuściłam wzrok, mogłam mu to powiedzieć wcześniej. Chwila, zaraz. Czy on właśnie powiedział, że się we mnie zakochał? Podniosłam głowę i spojrzałam mu w oczu. Kochał mnie, kochał. Uśmiechnęłam się i wpiłam w jego wargi bez żadnego ostrzeżenia.
                Odwzajemnił mój pocałunek i zanurzył palce w moje włosy. Objęłam go za szyję i przyciągnęłam go jeszcze bardziej do siebie. Cholera, musiałam się akurat zakochać w śmiertelniku. Ale z nim wszystko wydawało mi się łatwiejsze. Jego wargi przywierały do moich i cały świat znikał. Byliśmy tylko my, we własnej barierze. Z każdą chwilą pogłębialiśmy pocałunek. Nie pamiętam kiedy Kyle położył mnie na swojej kurtce, a sam był na de mną. Dopiero gdy zabrakło nam powietrza na chwilę się od siebie oderwaliśmy. Oparłam swoje czoło  o jego.
- Czerwony? – spytał Kyle uśmiechając się do mnie.
- Strasznie czerwony. – odpowiedziałam śmiejąc się.
                Jego wargi powędrowały na moją szyję. Delikatnie ją odchyliłam i złapałam za rąbek jego koszulki. Podwinęłam ją i badałam jego mięśnie brzucha. Złapał gwałtownie powietrze co uznałam za pozwolenie by iść dalej. Ściągnęłam jego koszulkę, a on zaczął rozpinać moją koszulkę. Będąc w połowie odsunął się i zawisł na de mną. Sięgnęłam dłonią do jego brzucha i delikatnie powoli wędrowałam w górę. Gdy doszłam do jego piersi położyłam dłoń tam gdzie biło jego serce. Czułam przez dotyk jak przyśpieszyło, cieszyłam się że tak na niego działam. Gdy zabrałam dłoń spojrzałam na jego serce i w tym momencie moje stanęło.
                Na jego piersi znajdował się mały trójkąt. Ten sam, który mam ja i ten sam który ma Alex. Miałam swoje kółko. Patrzyłam jak unosił się gdy on oddychał. Delikatnie przejechałam jeszcze raz po nim swoim palcem. Kyle widząc to spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
- To tylko znamię. – powiedział, ale zrozumiał gdy położyłam swoją dłoń jeszcze raz na jego piersi i dostrzegł to samo na niej.
- To coś więcej, Kyle. – szepnęłam patrząc na swoje znamię.

                To musiało być coś więcej.