Odwróciłam
wzrok od niego gdy tylko ruszył w stronę mojej ławki. Nie będę miała dokąd
uciec, moja ławka stała obok okna, a ja oczywiście musiałam siedzieć od jego
strony. Cholera, będę musiała obok niego przejść. Nie mogłam pozwolić by się do
mnie w jakikolwiek zbliżył. Gdy zajmował swoje miejsce, ja myślałam o parach
gdzie Błękitnokrwisty oddał swe serce człowiekowi. Te historie nigdy nie
kończyły się dobrze. Zazwyczaj nasz rodak wracał pozostawiony przez człowieka. Rada nigdy nie wybacza i żaden z nich nie
został ułaskawiony, oczywiście nie mogą dostać kary śmierci, ale wymierzone im
kary są równie surowe i odbywają się na oczach widzów. Na samą myśl przeszły
mnie ciarki.
Kyle
gdy tylko zajął swoje miejsce zaczął się wypakowywać i gdy tylko położył swoje
rzeczy spojrzał na mnie. Widziałam jego odbicie w oknie gdzie spotkały się
nasze spojrzenia. Uśmiechnął się delikatnie i puścił mi oczko. Wyprostowałam się
i odwróciłam twarz w stronę tablicy. Siedział tak blisko, że nasze łokcie prawie
się ocierały o sobie. Czułam jego zapach, pachniał jak morze i migdały. Czyli
dla mnie mieszanka wybuchowa. Czułam na skórze jego wzrok, ale starałam się nie
zwracać na to uwagi. Ale to był chłopak, który samą obecnością sprawił, ze nie
mogłam się ruszyć.
Pani Gilbert
kazała nam zająć się ćwiczeniem więc starałam się napisać coś co miałoby
jakikolwiek sens. Niestety Kyle się nachylił w moją stronę, a jego zapach
dopadł mnie i zamknął szczelnie. Spojrzałam na niego i podniosłam brew do góry.
Owszem, muszę przyznać, że był on przystojny i miałam ochotę go dotknąć, ale
musiałam się trzymać od niego z daleka. Nie mogłam pozwolić by zawrócił mi
głowie, tak jak robi to Alex większości społeczeństwa dziewcząt. Owszem
kontakty z ludźmi są zabronione tylko wtedy, kiedy nie mają na celu ochronienia
go. Alex uważa, że umawiając się z nimi na jedną noc, pilnuje je od demonów.
Nie zgadzał się z tym, ale on i tak zawsze robił to co uważał za dobre.
- Cześć, dziewczyno z korytarza. –dobiegł mnie głos mojego kolegi
z ławki. Spojrzałam na niego, a jego uśmiech od razu się powtarzał. Gdzieś na
dnie duszy miałam nadzieję, że jednak mnie nie pamięta. – Jestem Kyle. –
powiedział i wyciągnął swoją dłoń w moją stronę
Jakbym
nie wiedziała jak się nazywa. Spojrzałam na jego dłoń, a potem na niego i
uśmiechnęłam się do niego słodko.
- A ja jestem… - szepnęłam również nachylając się w jego
stronę. Byłam tak blisko, że nasze nosy prawie się stykały. - … nie zainteresowana.
– dokończyłam i odsunęłam z uśmiechem na ustach. Ha. Punkt dla mnie.
Znów
zaczęłam coś pisać. Nie ruszył się z miejsce, pewnie myślał co się przed chwilą
stało. Miałam zamiar dotrzymać wszystkich swoich zasad. Zawsze miałam za złe
Alexowi, że mnie odsuwał od świata, zero chłopaków, zero siedzenia z kimś innym
niż on. Teraz byłam mu za to wdzięczna. Jednak gdybym na tej lekcji mogła
usiąść z Lucy, nie musiałabym znosić Kyle`a. Trudno mi się myślało, gdy
wiedziałam, że siedzi tak blisko. W końcu się odsunął, a ja odetchnęłam. A może
popełniłam błąd? Może faktycznie pomyśli, że Alex jest moim chłopakiem, a ja
jestem niedostępna?
Pokręciłam
delikatnie głową, jeśli będzie tak myślał tym lepiej, nie będę musiała go od
siebie odsuwać, bo zrobi to sam. Spojrzałam na swoje znamię koło kciuka i
przejechałam po nim palcem. Czasem tak robiłam, lubiłam się nam zastanawiać, bo
czasem wydał mi się bledszy, albo bardziej wyraźny. Teraz prawie go nie było,
jakbym nie wiedziała jak wygląda i gdzie dokładnie jest nigdy bym go nie dostrzegła.
Zagryzłam wargę i wraz z dzwonkiem ją puściłam. Szybko wstałam pakując swoje
rzeczy, Kyle zrobił to samo tylko o wiele wolniej. Torbę przerzuciłam przez ramię
i miałam zamiar wyjść, niestety potknęłam się o nogę stolika i pewnie bym
nieźle się wywaliła, gdyby nie ręce które mnie przytrzymały.
Kyle okazał
się bardzo szybki i zanim wylądowałam na ziemi, jego dłonie złapały mnie w
talii i przytrzymały tak, że wyglądaliśmy jak jakaś poza w tańcu. On był
delikatnie pochylony, a moje włosy delikatnie zamiatały o podłogę.
Przytrzymałam się jego ramienia, a jego ręce trzymały mnie tak delikatnie
jakbym była ze szkła. Nasze spojrzenia się spotkały, a mnie uderzyła fala
ciepła. Jego oczy były istnym oceanem uczuć. Nie mogłam oczytać wszystkich, ale
na pewno wiedziałam, że jest tam niepokój, strach, szczęście i
zdezorientowanie. Jakby nie wiedział co teraz zrobić. Szczerze powiedziawszy
sama nie wiedziałam co powinnam. W jego ramionach czułam się pewnie, jakbym
była stworzona tylko dla nich i wszystko było na swoim miejscu, jakby ktoś skończył
układać swoje puzzle, a my byliśmy niedopasowanymi kawałkami.
Nagle
się pochylił i jego wargi musnęły mój policzek. Przymknęłam powieki i cicho
westchnęłam. Przez ten jeden gest zrobiło mi się ciepło i zaschło w ustach. To
było dla mnie za mało, chciałam więcej. Otworzyłam oczy i spoglądając w jego
oczy pokręciłam głową. Nie, nie, nie. Nie mogliśmy tak zostać. Chciałam go
chronić, gdyby Rada się dowiedziała, prędzej by go zabiła niż pozwoliła mi
odejść. Szybko wyślizgnęłam się z jego ramiona i ruszyłam do wyjścia. Bez dziękuję,
bez muśnięcia jego policzka jako podziękowania. Gdy tylko wyszłam z klasy
odetchnęłam głęboko. Na szczęście Lucy zawsze szybko wychodziła, by Nathan jej
nie zaczepiał i nie widziała mojego potknięcia.
***
Reszta
dnia była dość spokojna, Kyle nie miał ze mną zajęć, a mnie trudno się było
skupić. Na przerwie obiadowej spotkałam się z Alexem. Siedzieliśmy przy naszym
stoliku, a on miał zmierzwione włosy. Wiedziałam co to znaczy, obściskiwał się.
Po raz pierwszy od dawna nie byłam zazdrosna, a czułam współczucie do
dziewczyny z którą się całował. Oczywiście poruszyłam ten temat pytając kto to.
- A co? Zazdrosna jesteś, Lancaster? – spytał wtedy ze swoim
ironicznym uśmieszkiem.
- Proszę Cię, ja? O co? O to, że sam byś pragnął mnie
pocałować, Stark? – odpowiedziałam mu na to, gdzie tylko się roześmiał.
Przeczesałam palcami swoje włosy. – Siedzę z nowym. – powiedziałam po chwili.
Już nie
było mu do śmiechu. Był zły na mnie, że do tego dopuściłam, ale to przez niego
jedyne wolne miejsce było właśnie koło mnie. Powiedział, że coś z tym zrobi i
dostałam wykład, o tym, że powinnam się trzymać z daleka i tak dalej. Jak bym
sama tego nie wiedziała? W odpowiedzi przewróciłam mu tylko oczami, za co też
dostałam wykład, że to nie wygłupy.
I tak o
to minęła mi reszta dnia. Wyszłam ze szkoły na dziedziniec i zaczęłam wzrokiem
szukać Alexa, który miał mnie podwieźć do domu. Gdy go dostrzegłam rozmawiał z
naszym trenerem. Będę wracała na pieszo. Podeszłam do niego kiedy trener
odszedł.
- Walka? – spytałam gdy się odwrócił, a on skinął głową.
Zarzuciłam mu ręce na szyję i przytuliłam. – Uważaj na siebie.
Objął
mnie dłońmi w talii i nachylił się muskając zębami płatek mojego ucha.
Zachichotałam pod wpływem jego dotyku.
- Zawsze będę wracał
do Ciebie, Claire. – powiedział podnosząc kciukiem moją twarz pod brodą.
Spojrzałam mu prosto w oczy, a on się nachylił, tak, że jego wargi prawie
spotkały moje. – Trzymaj się, Lancaster.
– puścił mnie i wsiadł do auta. Odsunęłam się, by mógł odjechać.
No to
czeka mnie długi spacer do domu. Ruszyłam powoli. Lucy mieszkała w innej
dzielnicy, to nawet nie miałam co na nią liczyć. Kiedyś uzbieram na własne auto
i wtedy nie będę musiała wracać na pieszo. Albo jak teraz może podjechać po
mnie chłopak w czarnej kurtce na motorze. Zatrzymałam się, a on ściągnął kask.
Cholera. Kyle`. Przypomniało mi się jak westchnęłam gdy mnie musnął. Miałam
nadzieję, że tego nie słyszał. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
- Na pieszo do domu? – zagadnął i wyprostował się na
motorze. Przechyliłam głowę.
- Wiesz spacer to samo zdrowie. – powiedziałam i posłała mu
delikatny uśmiech. – I nie szkodzi środowisku.
- Tak, ale jak pojedziesz ze mną to jest większa szansa, że
nie podeptasz mrówek bądź trawy. A to bardziej potrzebne środowisku. – powiedział
patrząc na mnie całkiem poważnie. Nie spodziewałam się tego. – A jak pojedziesz ze mną to oszczędzisz im
życia. – powiedział wyciągając w moją stronę drugi kask. Wyciągnęłam po niego
dłoń, ale szybko go zabrał.
- Nic za darmo. Podwiozę Cię, gdy powiesz jak się nazywasz. –
spojrzał na mnie i uśmiechnął się chytrze. Podeszłam do niego wyjmując mu z
dłoni kask.
- Claire. – powiedziałam siadając za nim z kaskiem na
głowie. Podniósł koszulkę, a ja objęłam go dłońmi w pasie.
Odjechaliśmy
w piskiem opon, a ja złamałam swoje zasady. No cóż, musiałam utonąć by się
wynurzyć. A ja właśnie tonęłam szukając powietrza.
Czytam twoje opowiadanie od początku, i naprawdę się zakochałam. Piszesz wszystko tak, jakbyś sama to przeżywała, a to jest wielki plus ;*
OdpowiedzUsuńTak jak już pewnie wiesz, czytam twojego Bloga :) Blog jest wręcz idealny, ale nie podoba mi się twój szablon. Też kiedyś prowadziłam bloga, ale zrezygnowałam. Tam miałam cudny szablon, który wykonała mi pewna strona, w zamian za to że dam ich małą reklame. Nowy szablon tak jakby sprowadzal mi więcej gości na stronę, bo każdy chciałby czytać bloga z pięknym szablonem.
OdpowiedzUsuńTutaj masz link do mojego bloga: http://dangerous-love-bieber-http://
Jeśli spodoba ci się mój szablon, to mi po prostu napisz jaki ty byś chciała, a ja napiszę do pewnej strony, która nam go zrobi w zamian za małą reklame.
Pozdrawiam,
Sandra
Hej. Ciekawy pomysł, ale chyba podałaś mi zły adres gdyż gdy go wklejam to nic mi nie wyskakuje, niestety. Czy mogę ponowny link?
UsuńPozdrawiam,
Autorka Bloga
http://dangerous-love-bieber-rose.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za błędny link :)
Nic się nie stało, zdarza się. :) Wiesz, powiedziawszy szczerze to podoba mi się taki szablon, ale jestem nowa i wątpię, bym umiała coś takiego ustawić.
UsuńWystarczy kogoś poprosić, na pewno ktoś będzie potrafił.
OdpowiedzUsuńWątpię, bo nikt z moich znajomych nie miał, ani nie ma bloga.
Usuń