środa, 22 kwietnia 2015

Rozdział 4

Czułam pod dłońmi jego mięśnie, które napinały się za każdym razem kiedy nabierał powietrza. Uśmiechnęłam się delikatnie. Trzymałam brodę na jego barku, chodź wolałabym móc położyć tam policzek i wdychać jego zapach zmieszany z zapachem wiatru. Chciałam, żeby jego blond włosy owiewały moją twarz. Ta podróż mogła trwać godzinami, a i tak by mi się nie znudziło. Czułam się przy nim cudownie i nie chciałam by to przestało trwać nigdy.
                Miałam nadzieję, że mojej mamy , nie będzie w domu. Nie chciałam wysłuchiwać tego samego wykładu co słyszałam już dziś od Alexa. Wiem, że robiłam źle, ale może skoro nie mogłam się przed nim bronić, to w ogóle nie powinnam. Może powinnam pozwolić rozwijać się sytuacji i nie myśleć co powinnam zrobić. Bardzo żałowałam, że nie mogę być normalną nastolatką, która nie martwi się o to wszystko, której jedynym zmartwieniem jest to jak się ubrać do szkoły, albo jakie buty kupić. Ja zamiast tego zastanawiałabym się jaka książkę kupić i które spodnie będą najwygodniejsze. Nie mogłam mieć wymyślnych fryzur i nie miałam jak kusić chłopców, chyba że byłby Błękitnokrwistym.
                Nawet nie zwróciłam uwagi, kiedy podjechaliśmy pod mój dom. Odsunęłam się od niego i zabrałam dłonie. Zdjęłam kask po czym przejechałam dłonią po włosach, by lepiej je ułożyć. Zsiadłam i położyłam kask na miejscu gdzie wcześniej siedziałam. Spojrzałam na Kyle`a, który zdejmował swój.
- Dziękuję za podwózkę. – powiedziałam. Odwróciłam się by ruszyć do domu, ale on złapał mnie za nadgarstek.
                Odwróciłam się w jego stronę, a on podszedł do mnie. Nawet nie słyszałam jak schodził z motora. Nagle znów zaschło mi w ustach. Przyciągnął mnie do siebie i teraz staliśmy ciało obok ciała. Spojrzałam mu w oczy, a on się nachylił.
- Tylko dziękuję? – spytał i uśmiechnął się ironicznie. Przechyliłam głowę i delikatnie rozchyliłam wargi.
- A liczysz na coś więcej? – spytałam cicho i uśmiechnęłam się delikatnie.
- A ty nie? – patrzył mi prosto w oczy i nachylił się nade mną tak, że wdychaliśmy swoje zapachy.
                Czułam się dość dziwnie, a w brzuchu latało mi tysiąc motyli. Jego oczy były teraz ciemne i prawie widziałam w nich odbijające się fale o ląd. Ja byłam lądem, a on falą. Razem byliśmy wyjątkowi i niepowtarzalni. Chciałam się odsunąć, chronić go. Jeśli ktoś na nas doniesie, a Rada dowie się kim jest, będzie miał wielkie kłopoty. Znałam wszystkie zasady i zaszkodziłabym też sobie, ale on nie zniósł by kary, ja wyrosłam na bólu i strachu. Pokręciłam delikatnie głową i koniuszkiem języka oblizałam wargi. Na chwilę przymknął powieki, jak widać działałam na niego jeszcze bardziej niż on na mnie.
- A ja nie. – powiedziałam robiąc krok w tył, a potem następny. Uśmiechnęłam się gdy otworzył oczy.
- Uważaj… - wyszeptał, a ja raptownie się zatrzymałam. Spojrzałam na niego i wyrwałam swoją dłoń.
- Niby na co?
- Na swojego chłopaka. Zaczepił mnie dzisiaj i mówił, że mam się do Ciebie nie zbliżać. – mówił, a ja starałam się nadążyć za nim. Alex z nim rozmawiał. – On jest dziwny i nie pozwala Ci na wiele rzeczy, Claire. – O Jezu. Powiedział moje imię z taką czcią, że prawie zmiękły mi kolana, ale teraz musiałam się trzymać mocno. – Uważaj na niego. – wyszeptał. Pokręciłam głową i się odsunęłam o kolejny krok.
                Będę musiała poważnie porozmawiać z Alexem na ten temat. Nie miał prawa z nim rozmawiać. Też miałam swój rozum i mogłam odpowiadać sama za siebie. W jakiś sposób Kyle`a miał rację nie mogłam pozwolić, by Alex ciągle za mnie decydować i załatwiać moje sprawy. Musiałam zacząć żyć sama na swoją rękę. Z jednej strony, był on dla mnie jak brat, a ja jak jego siostra. Zawsze sobie to tak tłumaczyłam, ale musiałam rozwinąć skrzydła. Teraz nie mogłam nic wyjaśnić Kyle`owi.
- To nie mój chłopak. – powiedziałam, po czym się odwróciłam i ruszyłam do swojego domu. Weszłam do środka.
                Zatrzasnęłam za sobą drzwi i nawet raz się nie odwróciłam. Oparłam się o framugę drzwi i wypuściłam swoje powietrze. Przymknęłam powieki. Gdy je otworzyłam, moja siostra zbiegała po schodach. O nie…
                Sky była blondynką o jasnych oczach. Była bardzo chuda, ale miała mięśnie ze stali. Była jedną z lepszych wojowniczek, chodź była młodsza mogła się równać z Alexem. Trochę czułam się przy nich dziwnie, bo mnie to nie pociągało i zazwyczaj lądowałam na podłodze w walce. Często porównywałam się ze Sky. Ja byłam brunetką o brązowych włosach. Też byłam zgrabna, ale nie miałam takich mięśni.
                Pamiętałam ja ją bawiłam, jak się bałam, że coś jej zrobię, albo co gorsza zrobi coś Alex. Zawsze porównywałam nas z mama, by wiedzieć jak wygląda tata. Z tego co mówiła mama byłyśmy idealnymi siostrami, jednak mi to nie pasowało. Nie mogłam tego zaakceptować, bo za bardzo się różniłyśmy.
- Claire, kto to? O jej, ale przystojniak. – zaczęła, a ja tylko patrzyłam na nią z uśmiechem. Jak widać siostry Lancaster miały słabość to Collinsa.
- To kolega ze szkoły. – odpowiedziałam odpychając się od drzwi i ruszając do kuchni.
- Ale on jest piękny. Powiedz, że zaprosisz go kiedyś do domu.  – zaśmiałam się cicho. 
- Chodź, zrobimy obiad. – powiedziałam biorąc ją pod rękę i prowadząc do kuchni.

***
                Siedziałam na trawie opierając się o klatce Kyle`a. Trzymaliśmy się za ręce i delikatnie gładziliśmy się po ramionach. Wszędzie było zielono, a niebo ponad nami było idealnie niebieskie. Czułam się przy nim cudownie. Wdychałam jego zapach, a on delikatnie przeczesał moje włosy. Zerwał jakiś fioletowy kwiat i założył go za ucho. Uśmiechnęłam się i przymknęłam oczy. Nachylił się na moją szyją i skubnął wargami jej skórę.
                Tak powinno wyglądać moje życie. Przy jego boku, przy jego piersi, przy nim. Był tym z kim chciałam spędzić resztę życia i tym za którego mogłam umrzeć. Mogłam go chronić przed demonami i na pewno byłabym jedną z lepszych wojowniczek. A on będzie moim towarzyszem broni.
                Nagle usłyszałam dziwny hałas nadchodzący z pobliskich lasów. Szybko zerwałam się na nogi i rozejrzałam. Nic nie widziałam. Poczułam zapach zła. Cholera, nie teraz.
- Kyle, stań za… - zaczęłam, ale gdy się odwróciłam było za późno. Jeden z demonów już siedział obok niego i wyjadał z niego duszę.
                Chciałam się ruszyć, zabić go, zabić Kyle`a zanim się zmieni. Chciałam krzyczeć, wierzgać nogami i rękami. Jednak coś trzymało mnie w miejscu. Nie mogłam się ruszyć, ani  krzyczeć. Czułam tylko jak przez ciało przebiega  prąd. Zaczęłam szybciej oddychać, chodź nie czułam powietrza, dusiłam się. Nagle prąd przeszedł przez całe moje ciało, wystrzeliwując niebieska poświatą, która wypaliło nie tylko mnie, ale wszystko w okół. Uratowałam Kyle`a, zabijając go.
                Obudziłam się tak gwałtownie, że mało nie zakrztusiłam się własnym oddechem. To był tylko koszmar, powiedziałam sobie w myślach. Nikt nie zrobił nic morsko okiemu.  Rozejrzałam się. Byłam w swoim pokoju, w swoim łóżku, mimo to czułam dziwny, nieznajomy zapach. Ponownie się rozejrzałam. Spojrzałam na okno balkonowe, ktoś w nim stał. Wstałam szybko z łóżka i podeszłam do niego. Złapałam za lampę leżącą na biurku i otworzyłam drzwi.
                Alex wpadł na mnie, przez co oboje się przewróciliśmy na podłogę. Pachniał inaczej, jak wanilia zmieszana z cytryną. Zapominałam, że jego feromony w okresie dojrzewania mogły się zmieniać. Spojrzałam na niego, kiedy oparł się na dłoniach nade mną.
- Niezły wyskok, Stark. – powiedziałam i cicho zachichotałam. Bolał mnie trochę łokieć, ale przeżyłam boleśniejsze upadki.
- Niezły upadek, Lancaster. – uśmiechnął się do mnie i przypominał mi teraz bardziej małego chłopca, niż nastolatka bawiącego się uczuciami dziewcząt.
- Co Cię tu sprowadza? – spytałam na co on wstał i pomógł mi. Spojrzałam na niego mrużąc delikatnie oczy. Miałam z nim porozmawiać, ale był środek nocy, ja byłam po koszmarze, które znaczenia musiałam się domyślić.
- To… - wskazał głową na moje łóżko. Zanim poszliśmy do liceum, Alex często zakradł się do mojego pokoju i zasypialiśmy wtuleni w siebie. – Chcę czuć Twój zapach przy sobie. – przysunęłam się do niego i w bladym świetle księżyca zobaczyłam, że oczy zachodzą mu łzami.
- Co się… - chciałam spytać co się stało, ale on musnął moje usta i pokręcił głową. Ten gest był krótki i delikatny, ale i tak przeszedł mnie dreszcz. W brzuchu zrobiło mi się ciepło. Sama już się pogubiłam w swoich uczuciach. Nie chciałam go teraz pytać co się stało, w odpowiednim momencie sam mi opowie. Zamknęłam balkon.
                Położyłam się w łóżku w swojej piżamce z Myszką Miki. Alex zdjął koszulkę i spodnie, po czym położył się obok mnie. Wtuliłam się w jego nagi tors, wdychając jego nowy zapach. Ten wydał mi się łagodniejszy.
- Dobranoc, Lancaster.  – wyszeptał obejmując mnie w talii.
- Słodkich snów, Alex. – wyszeptałam zamykając powieki.

                Pochłonęły mnie skrzydła Morfeusza i upadłam najniżej jak mogłam. Zakochałam się w śmiertelniku, którego nie znałam i czułam coś do najlepszego przyjaciela.



5 komentarzy:

  1. Idealny rozdział! Ale licze na to że bedzie z Kaylem ^^ czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. :) Może będzie z Kylem może nie. :) Z czasem zobaczymy. :)

      Usuń
  2. Naprawdę świetnie piszesz! Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ♡

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawdę świetnie piszesz! Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ♡

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie ci idzie. Mam nadzieje, że będzie z Alexem. Ubóstwiam go! <3

    OdpowiedzUsuń