Czułam pod dłońmi jego mięśnie, które napinały się za każdym
razem kiedy nabierał powietrza. Uśmiechnęłam się delikatnie. Trzymałam brodę na
jego barku, chodź wolałabym móc położyć tam policzek i wdychać jego zapach
zmieszany z zapachem wiatru. Chciałam, żeby jego blond włosy owiewały moją
twarz. Ta podróż mogła trwać godzinami, a i tak by mi się nie znudziło. Czułam
się przy nim cudownie i nie chciałam by to przestało trwać nigdy.
Miałam
nadzieję, że mojej mamy , nie będzie w domu. Nie chciałam wysłuchiwać tego
samego wykładu co słyszałam już dziś od Alexa. Wiem, że robiłam źle, ale może
skoro nie mogłam się przed nim bronić, to w ogóle nie powinnam. Może powinnam
pozwolić rozwijać się sytuacji i nie myśleć co powinnam zrobić. Bardzo żałowałam,
że nie mogę być normalną nastolatką, która nie martwi się o to wszystko, której
jedynym zmartwieniem jest to jak się ubrać do szkoły, albo jakie buty kupić. Ja
zamiast tego zastanawiałabym się jaka książkę kupić i które spodnie będą
najwygodniejsze. Nie mogłam mieć wymyślnych fryzur i nie miałam jak kusić
chłopców, chyba że byłby Błękitnokrwistym.
Nawet
nie zwróciłam uwagi, kiedy podjechaliśmy pod mój dom. Odsunęłam się od niego i
zabrałam dłonie. Zdjęłam kask po czym przejechałam dłonią po włosach, by lepiej
je ułożyć. Zsiadłam i położyłam kask na miejscu gdzie wcześniej siedziałam.
Spojrzałam na Kyle`a, który zdejmował swój.
- Dziękuję za podwózkę. – powiedziałam. Odwróciłam się by
ruszyć do domu, ale on złapał mnie za nadgarstek.
Odwróciłam
się w jego stronę, a on podszedł do mnie. Nawet nie słyszałam jak schodził z
motora. Nagle znów zaschło mi w ustach. Przyciągnął mnie do siebie i teraz
staliśmy ciało obok ciała. Spojrzałam mu w oczy, a on się nachylił.
- Tylko dziękuję? – spytał i uśmiechnął się ironicznie. Przechyliłam
głowę i delikatnie rozchyliłam wargi.
- A liczysz na coś więcej? – spytałam cicho i uśmiechnęłam
się delikatnie.
- A ty nie? – patrzył mi prosto w oczy i nachylił się nade
mną tak, że wdychaliśmy swoje zapachy.
Czułam
się dość dziwnie, a w brzuchu latało mi tysiąc motyli. Jego oczy były teraz
ciemne i prawie widziałam w nich odbijające się fale o ląd. Ja byłam lądem, a
on falą. Razem byliśmy wyjątkowi i niepowtarzalni. Chciałam się odsunąć, chronić
go. Jeśli ktoś na nas doniesie, a Rada dowie się kim jest, będzie miał wielkie
kłopoty. Znałam wszystkie zasady i zaszkodziłabym też sobie, ale on nie zniósł
by kary, ja wyrosłam na bólu i strachu. Pokręciłam delikatnie głową i
koniuszkiem języka oblizałam wargi. Na chwilę przymknął powieki, jak widać
działałam na niego jeszcze bardziej niż on na mnie.
- A ja nie. – powiedziałam robiąc krok w tył, a potem
następny. Uśmiechnęłam się gdy otworzył oczy.
- Uważaj… - wyszeptał, a ja raptownie się zatrzymałam.
Spojrzałam na niego i wyrwałam swoją dłoń.
- Niby na co?
- Na swojego chłopaka. Zaczepił mnie dzisiaj i mówił, że mam
się do Ciebie nie zbliżać. – mówił, a ja starałam się nadążyć za nim. Alex z
nim rozmawiał. – On jest dziwny i nie pozwala Ci na wiele rzeczy, Claire. – O
Jezu. Powiedział moje imię z taką czcią, że prawie zmiękły mi kolana, ale teraz
musiałam się trzymać mocno. – Uważaj na niego. – wyszeptał. Pokręciłam głową i
się odsunęłam o kolejny krok.
Będę
musiała poważnie porozmawiać z Alexem na ten temat. Nie miał prawa z nim
rozmawiać. Też miałam swój rozum i mogłam odpowiadać sama za siebie. W jakiś
sposób Kyle`a miał rację nie mogłam pozwolić, by Alex ciągle za mnie decydować
i załatwiać moje sprawy. Musiałam zacząć żyć sama na swoją rękę. Z jednej strony,
był on dla mnie jak brat, a ja jak jego siostra. Zawsze sobie to tak
tłumaczyłam, ale musiałam rozwinąć skrzydła. Teraz nie mogłam nic wyjaśnić
Kyle`owi.
- To nie mój chłopak. – powiedziałam, po czym się odwróciłam
i ruszyłam do swojego domu. Weszłam do środka.
Zatrzasnęłam
za sobą drzwi i nawet raz się nie odwróciłam. Oparłam się o framugę drzwi i wypuściłam
swoje powietrze. Przymknęłam powieki. Gdy je otworzyłam, moja siostra zbiegała
po schodach. O nie…
Sky była
blondynką o jasnych oczach. Była bardzo chuda, ale miała mięśnie ze stali. Była
jedną z lepszych wojowniczek, chodź była młodsza mogła się równać z Alexem.
Trochę czułam się przy nich dziwnie, bo mnie to nie pociągało i zazwyczaj
lądowałam na podłodze w walce. Często porównywałam się ze Sky. Ja byłam
brunetką o brązowych włosach. Też byłam zgrabna, ale nie miałam takich mięśni.
Pamiętałam
ja ją bawiłam, jak się bałam, że coś jej zrobię, albo co gorsza zrobi coś Alex.
Zawsze porównywałam nas z mama, by wiedzieć jak wygląda tata. Z tego co mówiła
mama byłyśmy idealnymi siostrami, jednak mi to nie pasowało. Nie mogłam tego
zaakceptować, bo za bardzo się różniłyśmy.
- Claire, kto to? O jej, ale przystojniak. – zaczęła, a ja
tylko patrzyłam na nią z uśmiechem. Jak widać siostry Lancaster miały słabość
to Collinsa.
- To kolega ze szkoły. – odpowiedziałam odpychając się od
drzwi i ruszając do kuchni.
- Ale on jest piękny. Powiedz, że zaprosisz go kiedyś do
domu. – zaśmiałam się cicho.
- Chodź, zrobimy obiad. – powiedziałam biorąc ją pod rękę i
prowadząc do kuchni.
***
Siedziałam
na trawie opierając się o klatce Kyle`a. Trzymaliśmy się za ręce i delikatnie
gładziliśmy się po ramionach. Wszędzie było zielono, a niebo ponad nami było
idealnie niebieskie. Czułam się przy nim cudownie. Wdychałam jego zapach, a on
delikatnie przeczesał moje włosy. Zerwał jakiś fioletowy kwiat i założył go za
ucho. Uśmiechnęłam się i przymknęłam oczy. Nachylił się na moją szyją i skubnął
wargami jej skórę.
Tak
powinno wyglądać moje życie. Przy jego boku, przy jego piersi, przy nim. Był
tym z kim chciałam spędzić resztę życia i tym za którego mogłam umrzeć. Mogłam
go chronić przed demonami i na pewno byłabym jedną z lepszych wojowniczek. A on
będzie moim towarzyszem broni.
Nagle
usłyszałam dziwny hałas nadchodzący z pobliskich lasów. Szybko zerwałam się na
nogi i rozejrzałam. Nic nie widziałam. Poczułam zapach zła. Cholera, nie teraz.
- Kyle, stań za… - zaczęłam, ale gdy się odwróciłam było za
późno. Jeden z demonów już siedział obok niego i wyjadał z niego duszę.
Chciałam
się ruszyć, zabić go, zabić Kyle`a zanim się zmieni. Chciałam krzyczeć,
wierzgać nogami i rękami. Jednak coś trzymało mnie w miejscu. Nie mogłam się
ruszyć, ani krzyczeć. Czułam tylko jak
przez ciało przebiega prąd. Zaczęłam szybciej
oddychać, chodź nie czułam powietrza, dusiłam się. Nagle prąd przeszedł przez
całe moje ciało, wystrzeliwując niebieska poświatą, która wypaliło nie tylko
mnie, ale wszystko w okół. Uratowałam Kyle`a, zabijając go.
Obudziłam
się tak gwałtownie, że mało nie zakrztusiłam się własnym oddechem. To był tylko
koszmar, powiedziałam sobie w myślach. Nikt nie zrobił nic morsko okiemu. Rozejrzałam się. Byłam w swoim pokoju, w swoim
łóżku, mimo to czułam dziwny, nieznajomy zapach. Ponownie się rozejrzałam. Spojrzałam
na okno balkonowe, ktoś w nim stał. Wstałam szybko z łóżka i podeszłam do niego.
Złapałam za lampę leżącą na biurku i otworzyłam drzwi.
Alex
wpadł na mnie, przez co oboje się przewróciliśmy na podłogę. Pachniał inaczej,
jak wanilia zmieszana z cytryną. Zapominałam, że jego feromony w okresie
dojrzewania mogły się zmieniać. Spojrzałam na niego, kiedy oparł się na
dłoniach nade mną.
- Niezły wyskok, Stark. – powiedziałam i cicho
zachichotałam. Bolał mnie trochę łokieć, ale przeżyłam boleśniejsze upadki.
- Niezły upadek, Lancaster. – uśmiechnął się do mnie i
przypominał mi teraz bardziej małego chłopca, niż nastolatka bawiącego się uczuciami
dziewcząt.
- Co Cię tu sprowadza? – spytałam na co on wstał i pomógł
mi. Spojrzałam na niego mrużąc delikatnie oczy. Miałam z nim porozmawiać, ale
był środek nocy, ja byłam po koszmarze, które znaczenia musiałam się domyślić.
- To… - wskazał głową na moje łóżko. Zanim poszliśmy do
liceum, Alex często zakradł się do mojego pokoju i zasypialiśmy wtuleni w siebie.
– Chcę czuć Twój zapach przy sobie. – przysunęłam się do niego i w bladym
świetle księżyca zobaczyłam, że oczy zachodzą mu łzami.
- Co się… - chciałam spytać co się stało, ale on musnął moje
usta i pokręcił głową. Ten gest był krótki i delikatny, ale i tak przeszedł
mnie dreszcz. W brzuchu zrobiło mi się ciepło. Sama już się pogubiłam w swoich uczuciach. Nie chciałam go teraz pytać co się
stało, w odpowiednim momencie sam mi opowie. Zamknęłam balkon.
Położyłam
się w łóżku w swojej piżamce z Myszką Miki. Alex zdjął koszulkę i spodnie, po
czym położył się obok mnie. Wtuliłam się w jego nagi tors, wdychając jego nowy
zapach. Ten wydał mi się łagodniejszy.
- Dobranoc, Lancaster.
– wyszeptał obejmując mnie w talii.
- Słodkich snów, Alex. – wyszeptałam zamykając powieki.
Pochłonęły
mnie skrzydła Morfeusza i upadłam najniżej jak mogłam. Zakochałam się w
śmiertelniku, którego nie znałam i czułam coś do najlepszego przyjaciela.
Idealny rozdział! Ale licze na to że bedzie z Kaylem ^^ czekam na następny rozdział
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. :) Może będzie z Kylem może nie. :) Z czasem zobaczymy. :)
UsuńNaprawdę świetnie piszesz! Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ♡
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetnie piszesz! Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ♡
OdpowiedzUsuńŚwietnie ci idzie. Mam nadzieje, że będzie z Alexem. Ubóstwiam go! <3
OdpowiedzUsuń